Statek prezentował się co najmniej żałośnie i mogli w duchu dziękować wynalazkowi jakimi były magnetyczne buty. Inaczej, co rusz potykając się o jakieś mniejsze wyrywy ryzykowaliby oderwanie się od powierzchni wraku i podróż w jedną stronę w przestrzeń kosmiczną. Stark nie widziała wiele w oddali, bo dalsza część statku bez oświetlenia awaryjnego skryta była w wyraźnym półmroku. Usłyszała komunikat Dalii o dwóch, trzech miesiącach rozkładu i coś tu się mocno nie zgadzało w liczbach. Bruce zaginął siedem lat temu. Chyba, że atak odbył się niedawno. Saiph również usłyszał stwierdzenie pani doktor i nie mogło umknąć jego uwadze, że pancerze załogi prezentowały stan dużo bardziej żałosny niż ich ciała. Każdy po kolei uległ tak zaawansowanej korozji, jakby walały się w kiepskich warunkach nie od miesięcy, a od kilku lat. Podobnie prezentowało się poszycie statku. Po dotarciu do terminalu, okazało się, że systemy były tak przestarzałe, że wystarczył najprostszy program hakujący aby dostać się do środka. W tym stanie dostać się do bazy danych mógłby nawet przedszkolak. Ku jego zdziwieniu jednak same dane czy logi pokładowe, były niepełne. Większość z nich datowała na czas sprzed siedmiu lat, jakiś uszkodzony plik sprzed dwóch i dwa pliki z datą dzisiejsza i wczorajszą. Jak się okazało, zasilanie na większej części statku zostało odciętę a wszelkie nadwyżki mocy przekierowane do jedynego miejsca, gdzie atmosfera nadawała się do oddychania, czyli na mostek. Stamtąd nadawał właśnie ich ‘nieznajomy’. Po chwili grzebania w systemach obronnych mógł mieć pewność, że jeżeli znajdują się tu jakiekolwiek mechy obronne to albo posiadają osobny system albo zwyczajnie ich tutaj nie ma. Uzyskał za to dostęp do systemów awaryjnych, dzięki których mógł uruchomić diody podłogowe, co znacznie ułatwiłoby dotarcie na mostek.
Po jednym, prostym kliknięciu, przed trójką załogantów Skyline pojawiła się migocząca ścieżka z światełek, prowadząca w głąb, opustoszałego, wypełnionego gdzieniegdzie trupami, statku. Teraz widzieli usiane dziurami od postrzałów czy też korozji podłoże. To będzie niezły i wymagający slalom. Dokładnie w tym momencie w komunikatorach usłyszeli już wyraźnie głos
„ Jestem w kokpicie... Wybaczcie bałagan. Nie spodziewałem się gości...”
Wyświetl wiadomość pozafabularnąSaiph, Dalia, oboje będziecie mieli potyczkę z dziurawym statkiem, bo to bardzo wymagający marsz po niepewnej, dziurawej drodze. Opiszcie to jakoś ładnie.
Stark, ty nie masz żadnego problemu.
Tak wyszło w kościach xD, wybaczcie.
Bruce:
W kokpicie nie znajdowało się wiele po za wszechogarniający bałaganem i jednym trupem, który teraz znajdował się jakieś dwa metry od niego. Nie potrafił już rozpoznać twarzy, ale doskonale znał ten pancerze, chociaż teraz zdawał się już mocno zużyty. Dodatkowo na szyi mężczyzny wisiał lekko przerdzewiały nieśmiertelnik głoszący ‘sierżant Mark O’Donnel’. Jego pilot z wiecznym głupawym uśmieszkiem i poczuciem humoru, które nie bawiło nawet kompletnych idiotów. Teraz siedział obok, stanowczo martwy. Dalej, na nieco przekrzywionej metalowej szafce leżał hełm, chyba do kompletu z jego pancerzem. Zgarnięcie go nie byłoby najgorszym pomysłem, jako, że zapewne nastąpi dekompresja atmosfery w kokpicie kiedy ekipa ratunkowa zdecyduje się już tutaj dotrzeć. Ku swojemu zdziwieniu zauważył, że pancerz, który miał na sobie nieznacznie różnił się od modelu, który nosił ostatnio. Kiedy zdążył się przebrać? Ta ostatnia myśl spowodowała kolejną falę bólu w czaszce, niemalże znowu wyłączając go z stanu świadomości.
Na ekranie zamigotał nowy obraz informujący o odpaleniu oświetlenia awaryjnego.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąKolejność: Znowu Bruce, jak tam Ci pasuje.
Reszta: Saiph, Dalia, Stark.