Pajączek i Gwen
Dwójka Cerberusa wpadła na genialny plan zaatakowania przeciwnika. Taktyka była prosta ale teoretycznie skuteczna. Skok adrenaliny miał wspomóc kulturalny wpierdol a sonda bojowa rozproszyć uwagę przeciwnika. W całej swojej genialnej prostocie plan nie przewidział jednej opcji. Facet ukrył się za blachą ściany z wraku, potem dało się słyszeć uderzenie na ziemi po skoku i szum oddalającego się pojazdu. Facet zwyczajnie zwiał a oni zostali sami w labiryncie bez wyjścia. A raczej bez drogi która by znali i pozbawieni jedynego potencjalnego przewodnika. Stanowili teraz komicznie żałosny obrazek. Tarzający się po piachu, wściekły pajączek ostrzeliwujący zażarcie niczemu nie winną orzestrzeń gdzie jeszcze chwilę temu znajdował się irytujący szczyl. Kilka metrów dalej stała blondynka, wokół której uparcie krążyła migocząca sonda bojowa. Gdzieś w tle przeturlał się element rozpadającej konstrukcji.
Aristow i Willy
W czasie gdy Aristow zastanawiał się nad swoim planem, Byk również wpatrywał się w widoczek przed sibą z wyraźnym skupieniem na swojej twarzy. A Willy? Willy przymknął oczy, stosując podobną taktykę co Rosjanin. Tyle, że u niego wygrało zmęczenie i zapadł w głęboki sen. Karty wysypały się z jego dłoni, lądując na podłodze.
- Nie, nie mam nic. Brutalna siła jest raczej kiepskim rozwiązaniem. - Rzucił nagle mężczyzna, rozkładając bezradnie ręce. Kiedy Aristow zaczął mówić jego oczy rozszerzyły się powoli w jawnym zdziwieniu. Potem podrapał się po szerokim podbródku. - To szalone, ale wbrew pozorom może się udać. Musimy tylko dobrze blefować. Najlepiej byłony jednak. Zamalować oznakowanie Przymierza. Przy wejściu mogą na to pójść ale później wszyscy będą na nas dziwnie patrzeć. Sprawdź czy w skrzynce nie ma jakiegoś sprayu. Powinien być.
Po tych słowach zerknął na Williego. Jego ciężka stopa kopnęła go w udo, po czym zaoewne zostanie siniak. Tak czy siak efektem uderzenia było spadnięcie mężczyzny z ławeczki i nagła pobudka.
- To nie czas na drzemki, na niebieską dupę asari!