Kurwa... - odparł w myślach Kraiven, kiedy mrużąc oczami, leżał na ziemi przygnieciony przez coś dużego i ciężkiego. Nie zdążył nawet zareagować, kiedy to "coś" w niego zaszarżowało. W ogóle głupotą było wchodzić tutaj, kiedy usłyszał od turianina wpis z terminala wejściowego. Jednak już było za późno by myśleć o błędach, a trzeba było teraz myśleć o teraźniejszości. Czyli jak należało wyjść z tej jakże beznadziejnej sytuacji. Will, podniósł głowę do góry, usłyszawszy krzyk Turianina a widok, który miał przed sobą, nieco zbił go z tropu. Ciarki mu przeszły po plecach, widząc te ostre niczym brzytwy zębiska. Adrenalina aż buzowała w nim, zmuszając go do jakiejkolwiek reakcji. Toteż błyskawicznie nacelował na paszcze stwora lewą ręką, przekręcając tym samym na prawą stronę ku podłodze głowę. Zamknął lewe oko a prawą śledził rozwój sytuacji. Dosłownie po tym, odpalił Strzał Wstrząsowy, który powinien zrzucić z niego to cholerne bydle. Jeżeli tak się dzieje, łapie w obie ręce swojego M-8, podnosi się do pozycji siedzącej, podnosząc tym samym lewą nogą do wstawania i strzela z przycelowania w głowę, póki nie zabije. Jeśli varrenem tylko wstrząsnął ten pocisk, to korzystając z jego chwilowego ogłuszenia, puszcza karabin, wyjmując przy tym pistolet z kabury i również z przycelowania w głowę, władowuje w niego tylko pocisków, aby zabiło.
Najważniejsze było szybkie zabicie swojego stwora, aby szybko wstać, łapiąc karabin szturmowy i skupić się na drugim, który prawdopodobnie dopadł Foxa. Na szczęście jego moc bojowa, powinno do tego czasu się zregenerować, dlatego nie tracąc czasu, strzela kolejny Strzał Wstrząsowy w stwora, który dopadł turianina. Bądź jeśli uzna za konieczne, w kolejnego najbliższego varrena, który akurat rzucał się na niego samego. Kraiven miał szczerą nadzieję, iż jego towarzysza dopadł jeden stwór niż kilka. Gdyby okazało się inaczej i był nie do odratowania, cóż...skróca jego męki, celnym strzałem w głowę i sam pędem wycofuje się korytarzem z pomieszczenia, którym przybył.