.
Pomijając samego Hudsona i rozmowę z nim, która zrobiła się ciut upiorna, wszystko szło dobrze. Wstępny materiał zrobiony przez Korada, po jakiś dziesięciu minutach, powinien trafić na Typhoon. Praktycznie wszystko, co do tej pory robił i każda z rozmów, były nagrywane, a to dawało inżynierowi namiastkę bezpieczeństwa. Cokolwiek tu się działo i ktokolwiek za tym stał, to gdyby próbował dopaść mężczyznę, miałby małe trudności z pozbyciem się go. Co prawda wątpliwe było, by zdarzyło mu się coś nieprzyjemnego, ale ci marines, którzy zginęli. To było coś nieprzyjemnego. A skoro o nich mowa, to trzeba będzie chyba pogadać z sierżantem, który czuwał nad bezpieczeństwem stacji.
Tyle planów do realizacji i tyle rzeczy do ogarnięcia. Co prawda nie ustanowiono lidera w grupie, ale Strauss poczuwał się do tej roli. Kto, jeżeli nie on? W zasadzie, to gdyby pojawił się ktoś bardziej kompetentny, to sierżant z szkoleniem N2, oddałby to od zaraz. Niestety kogoś takiego tutaj brakowało i trzeba było sobie poradzić z tym, co się miało pod ręką.
Obserwując wychodzącą Mist, technik spojrzał na stojącego przy urządzeniu Hudsona i zanim odszedł, to spojrzał jeszcze na biurko pani doktor, która jeżeli zastosowała się do jego zalecenia, to powinna mieć jakieś kamery, które by ją nagrywały.
Idąc w poszukiwaniu salarianina, praktycznie cały czas milczał, bo i nie miał do kogo się odezwać, liczył jednak, że to się szybko zmieni i OZS się pojawi. W zasadzie długo nie trzeba było na to czekać, bo Saiph pojawił się w oka mgnieniu i zaczął nawijać. I wtedy zaczęła się rewelacja. Nie jedno urządzenie, a kilka.
- A ja się domyślam, o co w tym chodzi. - gówno prawda. Najpewniej ze swoimi domysłami Konrad znajdował się o lata świetlne od prawdziwej natury tego, co się tu działo.
- Poczekaj - tego wszystkiego trochę już było, więc potrzebował podsumowania. Oparł się plecami o najbliższą ścianę i kucnął pod nią. Na początek raz jeszcze odsłuchał nagranie z początku, jak się tu znaleźli. Musiał to sprawdzić, żeby wiedzieć co jest grane i ile tamci wiedzą. Słuchał sam tego, co mówił im sierżant, kiedy tu lecieli i jak trafił na właściwy fragment, to go puścił i głos John'a Mac"Wooda zaczął mówić - "...Najlepsza jest że przywiózł kontener D-52 w którym były wydobyte nie dawno dziwne urządzenia..."
To wszystko było teraz tak logiczne. - Ale jestem głupi! - powiedział dosyć głośno, waląc się przy tym pięścią w czoło - Jak mogłem to przeoczyć? Jak mogłem zapomnieć o tym? - mógł i to było normalne. Próbował się zabrać za wszystko na raz, uchwycić obraz całości i coraz więcej ważnych szczegółów przeciekało mu między palcami. Jak woda, którą nabrało się w ręce, tak prawda uciekała mu, bo stał się niechlujny.
- Dlatego była mowa o działającym urządzeniu i dlatego Hudson mówił, że tamto nie działało nigdy. Wszyscy mieli rację. Tamten przedmiot nigdy nie działał, ale zostawały dwa jeszcze. - tutaj Konrad podniósł wzrok na szpiega i wstał na równe nogi - Gdzie są te dwa działające urządzenia? I kto edytował raport? - co prawda te dwa pytania nie kierował bezpośrednio do drugiego kontrolera, ale byłoby miło, gdyby odpowiedział na nie. W głowie sierżanta pojawiło się jednak pytanie, które powiedziałoby mu, gdzie już nie powinien szukać odpowiedzi na to. - Skąd masz te rewelacje?