Ojczysta planeta krogan, na którą niegdyś jej mieszkańcy sprowadzili atomową zagładę, może "pochwalić się" ekstremalnymi wahaniami temperatur i śmiercionośnymi drapieżnikami. Przez genofagium populacja krogan jest dość niska.
LOKALIZACJA: [Strefa DMZ Krogan > Aralakh]

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12244
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Samotna Wieża

19 kwie 2013, o 16:15

Obrazek Wieża obserwacyjna z dawnego Imperium Krogańskiego, jest bez wątpienia jedną z nielicznych zabytków stojących na granicy ruin miasta, nieopodal bezkresnych pustyni Tuchanki. W zamierzchłych czasach, mimo iż wieża ta pełniła tą samą funkcje co kilkaset lat temu, dalej nieliczni kroganie z niej korzystają. Obecnie służy ona jako obóz w wypatrywaniu wrogów klanu jak i kierunków ruchu miażdzypaszcz przez jałowe piaski. Nic więc dziwnego, że miejsce to przechodzi od ręki do ręki między walczącymi ze sobą kroganami.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12244
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Samotna Wieża

7 maja 2024, o 16:47

Obrazek
“Time has slipped away.
Your life is stolen.
You tarried with trifles.
Victim of your folly.”
Mistrz Gry: Iris
Gracze: Anthony Whittaker, Skax, Krogul MacBeth, Kiru Heidr Varah!

Wyświetl wiadomość pozafabularną


Wylądowali pośrodku niczego.
Niegrzesząca rozmiarami korweta miękko osiadła pośrodku piaszczystego pustkowia, rozdmuchując pył oraz kurz. Transport zjawił się w dokach Omegi o umówionej porze. Z informacji otrzymanych od zleceniodawcy wiedzieli jaki statek szukać. Pięcioosobwa załoga zadbała o komfortową, ale przede wszystkim szybką podróż. Pomiędzy skokami przez kolejne przekaźniki masy, mieli czas na towarzyskie pogawędki, odpoczynek w prywatnej kwaterze, zabijanie upływających godzin w grach video w mesie, czy porządkowanie własnego sprzętu.
Jeżeli pragnęli samotności - nikt im nie przeszkadzał. Głos WI statku zburzył spokój dopiero po wejściu na orbitę Tuchanki, informując każdego o przygotowaniu do lądowania oraz konieczności stawienia się w przed śluzą. Jeżeli zagadywali załogę, szybko można było dojść do wniosków, iż ci udzielić informacji mogli wyłącznie na temat planety, gdybać, jakie zagrożenie czeka na nich na Tuchance, opowiedzieć o miażdżypaszczach.
Zleceniodawca dostarczył każdemu zapas pochłaniaczy ciepła, medi i omni-żele, a także maskującą siatkę na pancerz w kolorze pustyni. Z daleka, dla lunet oraz celowników, mieli zlać się z krajobrazem. Oszczędna w zbędne słowa, konkretna wiadomość zawiera opis artefaktu. Dokładny skan, ryciny, cechy charakterystyczne jak uszczerbienie na prawym boku, aby przypadkiem dysk nie został pomylony z żadnym innym. Naniesione na mapę Tuchanki koordynaty wskazywały, w których ruinach natknięto się na niego po raz ostatni. Personalia krogaina, do którego należał ten meldunek, były im nieznane.
Nikt z załogi nie towarzyszył im, kiedy stanęli przed włazem. Po zamknięciu się jednych drzwi za nimi i ich sprzętem, rozpoczął się proces dekontaminacji. Lasery, prześlizgiwały się po sylwetkach minimetr po minimetrze, wydłużając w czasie moment wyjścia. Kiedy śluza - w końcu! - rozszczelniła się, otwierając przed nimi, do środka, a także na rampę, wpadły ostre promienie słońca oślepiając przyzwyczajone do mniejszego natężenia światła oczy. Wyszli na duszny, pustynny świat. Odczuwalna temperatura nie zachęcała do zdejmowania hełmu, podobnie jak dopiero co opadające tumany kurzu. Jak przez mgłę, widzieli piaszczystą okolice miejscami wznosząca się, aby kilometry dalej opadać. W zasięgu wzroku nie było żadnej budowy, najmniejszej cywilizacji. Koordynaty doprowadziły ich do serca ziem niczyich, terenów spornych pomiędzy klanami. Piach skrzypiał pod ich butami, a pancerze monitorowały chłodzenie, zalecając szybkie znalezienie cienia i nie wystawianie ich systemów operacyjnych na ciężką próbę.
Krogul pierwszy wypatrzył nadjeżdżający pojazd naziemny. Sunął on po piaszczystych stokach, nie zapadając się w ruchomej ziemi. Zatrzymał się w sąsiedztwie wciąż dokującego na ziemi statku, z wnętrza Mako oraz spomiędzy podmuchów kurza, wyłoniła się smukła, ludzka kobieta w pancerzu zlewającym zię z ziemią. Za nią, na zewnątrz wylazł mniej zgrabnie kroganin. Miał w ręku strzelbę, a trupia czaszka na jego ramieniu wydawała się przekrzywiać tak, jakby chciała zerknąć na nich z zainteresowaniem.
- Jesteśmy w komplecie. Doskonale - odezwała się kobieta, a w jej głosie wybrzmiała wesoła nuta. Podeszła do grupy bez większego skrępowania, kroganin trzymał się z tyłu. W przeciwieństwie do niej, mierzył każdego nieufnie.
- Jestem Norah, będę Waszą przewodniczką. Z ramienia korporacji, na mocy porozumienia z Radą Cytadeli, od kilku lat prowadzę na terenach Tuchanki pracę archeologiczne. O szczegółach opowiem Wam po drodze, cholernie dzisiaj praży, lepiej wejdźmy do środka - zapraszającym gestem wskazała na otwarte drzwi do Mako. Pojazd wydawał się być przystosowany do przewożenia większej grupy. Fotele znajdowały się po obu stronach, w pancernej ścianie widać było stare ślady po pociskach.
- Radzę zapiąć pasy, będzie trzęsło - rzuciła do nich Norach, zamykając za ostatnim drzwi. Kroganin zajął miejsce pilota, uruchamiając systemy. Norach, wcisnęła się obok Kiru, dopiero teraz zdejmując hełm i pokazując swoje krórtko przystrzyżone włosy, a także sieć drobnych, perlistych blizn na twarzy.


@Anthony Whittaker @Skax @Krogul MacBeth @Anthony Whittaker
Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Skax
Awatar użytkownika
Posty: 264
Rejestracja: 16 paź 2021, o 22:29
Miano: Skax`Lilan nar Tonbay
Wiek: 23
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarian
Lokalizacja: statek
Kredyty: 64.301

Re: Samotna Wieża

wczoraj, o 12:20

Omega nie byłą miejscem przyjemnym. Łatwo tam było narobić sobie kłopotów, zwłaszcza gdy byłeś tak ogromnym, siejącym postrach samą posturą Quarianinem. A jednak to kolejny raz w tamtych rejonach zdobył ciekawy kontrakt. Gdy tylko dowiedział się o dawnym artefakcie na Tuchance, tajemniczym dysku, który mógł być pełen bardzo ciekawych i użytecznych danych, nie mógł zwlekać i zgłosił swoją pomoc w realizacji tego zlecenia. Jego kariera najemnicza miała pewne wzloty i upadki, ale Skax zdawał się tym nie przejmować. Nie zależało mu specjalnie na sławie czy kredytach. Oczywiście to drugie bardzo się przydawało przy ulepszeniach sprzętu oraz koniecznych naprawach, ale to było tylko narzędzie, a nie cel sam w sobie.

-Znowu na twoim terenie- Krótki, z żartobliwym podtekstem, tekst został rzucony w kierunku jednego z towarzyszących mu wielkoludów. Oczywiście mowa tutaj o największym z tej ekipy, Krogulcu. Znał go z kilku wcześniejszych wspólnych akcji. Szef jednej z omegowych grup najemników zdawał się bardzo zainteresowany również i swoim rodzinnym światem. Quarianin bardzo dobrze to rozumiał. Sam rzuciłby wszystko co miał w rękach i przeleciał całą Galaktykę, gdyby pojawiło się coś związanego z Rannochem.

-Żaden z nas chyba nie potrafi w spokoju usiedzieć, prawda?- Korzystając z chwili wolnego, który mieli w czasie lotu zagadał też do Anthonego. Dobrze było widzieć kilka znajomych twarzy. Quarianin najwidoczniej wniknął w to otoczenie bardzo głęboko i powoli zaczynał nawiązywać bliższe bądź dalsze relacje. Z Whittakerem było to nieco bardziej skomplikowane niż tylko zwyczajna, biznesowa relacja. Jak się dobrze zastanowić to to ich pierwsza "zwyczajna" akcja. Tak, ich przygody były z kategorii tych całkowicie pokiełbasionych, skoro odzyskanie starożytnego artefaktu pełnego technologii na Tuchance mogli nazwać zwyczajnym.

-Skax, inżynier. Spec od generatorów tarcz, łamania zabezpieczeń i szeroko rozumianej technologii- Przedstawił się trzeciej osobie z ich ekipy. Prawie równie ogromnemu co Krogulowi. Przy tych dwóch to nawet Anthony wyglądał na kurdupla, a Quarianin to już musiał zadzierać głowę dość wysoko, nawet jeśli teraz siedzieli w transporcie do miejsca docelowego. Nie rozwlekał się specjalnie, bo już po drugim zdaniu uznał, że zrobił się zdecydowanie zbyt wylewny, zwłaszcza jak na pierwszą rozmowę. Ich towarzyszka byłą przedstawicielką rasy, z którą niespecjalnie Skax miał przyjemność wcześniej rozmawiać. Próbował zachowywać się normalnie, co w jego przypadku oznaczało, że kłębiło mu się w głowie wiele pytań oraz planów o zdobycie dodatkowych danych dla siebie. O ich technologii, rzecz jasna.

Rozmowy i konwenanse trzeba było odłożyć na bok, kiedy znaleźli się na powierzchni. Pogoda bardzo przyjemna, ale doskonale pasująca do wszelkich opisów. I do samych Krogan. Nie zachęcało to do zdejmowania hełmu, a Quarianin zdecydowanie nie będzie tutaj wyjątkiem. Taka ilość brudu, zanieczyszczeń i nie wiadomo czego jeszcze położyłaby go na długie tygodnie. Chociaż zaczął się zastanawiać czy w takich warunkach przetrwałyby jakieś patogeny. Możliwe, że żadne nie byłyby w stanie przeżyć w takim klimacie, a możliwe, że przetrwałyby wyłącznie te najgorsze. Tak czy inaczej, biologiem nie był i nie miał zamiaru tego testować. Już wystarczająco ostatnio nadwyrężał swój organizm takimi akcjami w ciągu ostatnich miesięcy. Krótkie przywitanie z kobietą oraz kolejnym Kroganinem i mogli wpakować się do Mako na krótką podróż dalej. Skax słuchał uważnie wszystkiego co chciała im przekazać.
ObrazekObrazek
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 165
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 6.405
Medals:

Re: Samotna Wieża

dzisiaj, o 00:05

Krogul od dawna szukał okazji, żeby odwiedzić rodzimą Tuchankę i zorientować się przy okazji jakiegoś interesu, czy czasem jego pożałowania godny ojciec jeszcze dycha. Prawdopodobnie po wtopie, jaką zaliczył z ucieczką jego matki - raczej nie, ale kto go tam wiedział. Niemniej, dopiero teraz pojawiło się zlecenie dość interesujące, by uzasadnić opuszczenie przez niego Omegi i zostawienie znowu bajzlu na głowie swojej zastępczyni. Na szczęście nowa baza podarowana przez SST sprawdzała się bardzo dobrze i dawała im solidny, stabilny przyczółek. Był w miarę pewny, że nie narobią tam syfu do jego powrotu.

Kiedy dotarł na planetę i zobaczył w ekipie znajomego Quarianina, wyszczerzył zęby w krzywym nieco, łobuzerskim uśmiechu i machnął łapą.

- To? Daj spokój, wychowywałem się na Korlusie. Nie na tej kupie gruzu, której z jakiegoś kurwa powodu moja rasa dalej sobie pilnuje. - wzruszył ramionami. Uśmiechnął się też do Kiru, pokrzepiony jej widokiem, jak zawsze. Ach, piękna istota z niej, jak zawsze. Cieszyło go, że znowu ją widzi przy wspólnym zleceniu. Musi potem spytać, czy po odzyskaniu dysku by nie chciała wpaść na Omegę na drinka, na jego koszt. Trzeciego typa nie kojarzył, ale znał go Skax, więc na ten moment mu to wystarczyło. Zobaczy się, jaki ten gość będzie w trakcie misji.

- Podwózka dotarła, szykujcie się. - rzucił za siebie, kiedy wypatrzył pojazd. Podniósł się wtedy z kamienia, na którym przysiadł i wyszedł przed resztę, patrząc jak ze środka wychodzi kobieta i inny członek jego rasy. Na kobietę - Norah - tylko zerknął, ale zaciekawił się milczącym Kroganinem i symbolem na jego pancerzu, próbując sobie przypomnieć, czy kojarzy go z jakimiś klanowymi albo najemniczymi siłami.

- Krogul MacBeth. Nie sądziłem, że Cytadela wpuszcza na Tuchankę kogokolwiek. Niebezpieczne miejsce. Miażdżypaszcze wam się nie naprzykrzają? - spytał, nie czując potrzeby doprecyzowania swoich umiejętności. Raczej łatwo było się domyślić, co jest jego forte.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Anthony Whittaker
Awatar użytkownika
Posty: 105
Rejestracja: 23 lis 2019, o 21:18
Miano: Dr Anthony Whittaker
Wiek: 47
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista ds. biotechnologii w ExoGeni
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 15.645

Re: Samotna Wieża

48 min temu

Siatkę maskującą Anthony w istocie docenił, mimo że sam miał moduł kamuflujący. Ten lubił się zawieszać i długo się uruchamiał, więć miło było mieć coś pasywnego, nieelektronicznego.

Widząc kroganina w jego składzie przypomniał mu się ostatni jego kontakt z tą rasą. Na to wspomnienie niemal ponownie zakłuło go w boku, w którym kilka tygodni temu czuł rozżarzone omni-ostrze. Ał. Ale to inny, który zdawał się być jeszcze większy, wzbudził jego zainteresowanie jeszcze bardziej. Teraz, bogatszy o doświadczenie powstrzymał się od jakichkolwiek komentarzy czy pytań, które kilka tygodni temu od razu skierowałby do yagha z naukowej ciekawości. Nie sądził, że kiedyś zobaczy przedstawiciela tego gatunku. A przynajmniej nie poza klatką, w jakich często byli przetrzymywani. Dobrze, że ci dwaj tym razem byli po jego stronie. Zamiast tego, przedstawił się.

- Jestem doktor Anthony Whittaker. Były biotechnolog, obecnie wsparcie taktyczne i strategiczne - rzucił analogiczną do Skaxa introdukcję, jednak nie wysunął ręki na powitanie, a kiwnął głową zamiast tego, pokazując tylko delikatny uśmiech aby odwieść ewentualne podejrzenia o obecności długiego przedmiotu w jelicie grubym. Może to przez sceptycyzm do ociekających przemocą ras, może przez rezerwę do niepotrzebnych grzeczności wynikającą z poprzednich doświadczeń w fachu najemniczym, w którym wciąż był relatywnie świeży. Nie miał jednak bynajmniej na myśli przez to nic nieuprzejmego. Tak czy inaczej, „fach najemniczy” to w gruncie rzeczy na stan obecny jedyna opcja jaka mu została i co do zasady nie miał ku temu nic przeciwko. No, jest jeszcze ewentualnie bezpośrednia praca dla SST, ale póki co nie ma potrzeby aby aż tak komplikować sobie życie. Jak będzie trzeba, to będzie się kombinować, w tym był akurat nadzwyczaj dobry i ci, którzy go znali wiedzieli to doskonale. Zwłaszcza Skax.

- Mówiłem, że się zaszyję i mówiłem też, że nie wiem na jak długo. Nie kłamałem, po prostu wychodzi na to, że ewidentnie czas już minął - odparł z uśmiechem quarianinowi.

Nie obwiniał Skaxa o to, co się stało w Otchłani Dzierzby. Jeśli już miałby kogoś wskazać na winowajcę to może Milę. Naciskała na to, aby Anthony ukrył się, a plan z kamuflażem był spalony od samego początku i wiedział, że nie można na nim polegać. To on powinien załatwiać gadaninę z ochroną, od tego jest specjalistą, a nie próbować się kitrać jak szczur z wadliwym sprzętem. Nawet to jednak było bez znaczenia, przynajmniej dla niego. Gdy przyszła potrzeba, złoty język Whittakera wciąż był w stanie ich wyciągnąć w gruncie rzeczy „za darmo”. Przynajmniej tak to wyglądało z jego perspektywy. Dane, które Cerberus wyciągnął z jego omni-klucza mogły dać im albo nic albo wszystko, zależy jak posklejają elementy układanki, która nigdy nie istniała. Spalone mosty w ExoGeni nie były problemem, Whittaker sam i tak im już nie ufał i planował odejście. Stosunek Przymierza do niego nie miał większego znaczenia w tym momencie jego życia a jeśli chodzi o karierę naukową – czuł wypalenie od dłuższego czasu. Adrenalina go ożywiła i prawdopodobnie i tak poszedłby w samowolkę z karabinem w ręku, nawet gdyby interakcja z Mosque’iem nie miała miejsca. Jedyną potencjalną ofiarą tamtej gry może zostać galaktyka, cokolwiek to może znaczyć i jakiekolwiek to może mieć konsekwencje dla nich. Szczęśliwie, ten sam obrót spraw, który popieprzył mu kontakty, ustawił go w komfortowej pozycji braku zależności od nich. Ocinał go niemal całkowicie od wszystkich frakcji, więc jakkolwiek balans sił w Drodze Mlecznej się przechyli, on znajdzie szlak pomiędzy wojnami, bo w gruncie rzeczy teraz nie przynależy do nikogo, więc może przynależeć do kogokolwiek. Ewentualną inną konsekwencją mogą być teoretycznie łowcy głów, ale wątpił czy faktycznie ktokolwiek z zainteresowanych uzna go za wartego zachodu żeby składać na niego zlecenie za historyjkę, esencjonalnie - wymyśloną. Jak już to naprędzej ExoGeni, bo tutaj akurat faktycznie im trochę namieszał na korzyść Cerberusowi. Z drugiej jednak strony tak naprawdę to poza Cerberusem nikt nie wie, co dokładnie się wydarzyło. Ani Przymierze, ani korporacja. Dla bezpieczeństwa lepiej jest pozostać poza obiegiem, w razie gdyby pomarańczowo-biali zdecydowali się puścić cynk do reszty, co jest jednak mało prawdopodobne. Niemniej, kontynuując rozważania, w pewien sposób ironiczne by było, gdyby na skutek całego tego burdelu, to SST chciało go... Zwerbować. Troublemaker może tam akurat by się odnalazł. Był zdolny wkurwić jednocześnie ExoGeni, Przymierze i Cerberusa w ciągu kilku minut... Jest to w pewien sposób wartość dodana.

- À propos, nie przepraszaj. Tak właśnie musiało być. Patrząc szerzej, lepiej dla mnie, że poszło tak, jak poszło, naprawdę. Paradoksalnie, rozwiązało mi to trochę parę spraw, obcięło luźne wątki i uprościło życie. A tego sukinsyna kiedyś dorwiemy. Nie z konkretnego powodu, a tak, o. Dla satysfakcji – ciężko było mówić o chęci zemsty, bo nie czuł tego w stosunku do Mosque’a, ale jednak faktycznie, Whittaker gdyby miał okazję, skorzystałby z tryumfalnego uśmiechu nad jego zwłokami. Tak o, dla zasady. „Tym razem to ja trzymam cię za jaja”. Zdecydowanie nie należało tu użyć słowa „vendetta”. Ostatnio niosło ono niezwykłe implikacje.

Obecnie pozostawała jednak Tuchanka. Pozostawało też pytanie, czy i tutaj, na Tuchance, nasiona jego charyzmy znajdą żyzny grunt w razie kontaktu. Tym razem nawet on w to wątpił, ale karabin snajperski miał zapewnić odpowiednie zabezpieczenie na taki wypadek, z czego Anthony był niezmiernie rad.

- Nic nadzwyczajnego nie wykrywam – rzucił, oberwując odczyty na skanerze omni-klucza gdy podchodzili do lądowania – I... nic nie widzę – dodał, gdy wysiedli. Tuchanka wyglądała jeszcze bardziej surowo i pusto niż sobie wyobrażał. Można by wpaść w zdumienie, że jest tu o co walczyć. Że jest tu ktokolwiek, komu mogłoby zależeć na jakimkolwiek terytorium tej planety, czy na tej planecie w ogóle.
ObrazekObrazek

DANE TELEMETRYCZJE I SPECYFIKACJA PROCESORA BOJOWEGO:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Tuchanka”