Garm przez chwilę starał się nie zwracać uwagi na to, że grupa już na wstępie zdążyła zapałać do siebie niemal nienawiścią. Gesty i słowa obrażonych na siebie osób nie robiły na nim większego wrażenia. Dało się odczuć, że traktuje tę grupę operacyjną niemal tak, jak vorche, z którymi przychodziło mu chcąc nie chcąc współpracować, a te miewały różne zachowania, więc nic go już nie mogło zdziwić. Widać było, że chciałby przejść już do działania, ale mimo tego miał sporo cierpliwości dla najemników. Można by wręcz powiedzieć, że czuł się jak surowy i nieprzystępny ojciec, który mimo wszystko każdego wysłucha.
Zatrzymał się w progu, słuchając uważnie wszelkich pytań.
- Tak, my dzielimy się na dwa zespoły. Spróbujemy zaatakować Archanioła z dwóch stron.- wytłumaczył cierpliwie Williamowi, zakładając ręce na piersi.- Ten ciemniejszy punkt na mapie to faktycznie kiedyś były drzwi, ale już od dawna nie są. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy są zaryglowane czy zamurowane... czy może tam miało być jakieś przejście , ale z niego zrezygnowano? Sam liczyłem na to, że będzie można tamtędy przejść do korytarza D, którędy udam się ze swoją grupą, wtedy nie angażowałbym trzeciego zespołu do otwierania drzwi, tylko zrobiłby to sam, prawda? Po co miałbym pchać się przez B do D?- powiedział, nie ukrywając lekkiej podejrzliwości w stosunku do mężczyzny od Błękitnych Słońc- Możecie to miejsce wybadać. Jeśli będzie możliwość przejścia tamtędy, to przecież nikt wam nie zabroni...- burknął, po czym skierował się do Vicci- Jeśli nie będziecie się tym gazem bawić, to raczej nie powinniście zrobić sobie tym krzywdy...- wymruczał, jakby tłumaczył coś oczywistego dziecku- Więc musicie tylko zadbać, żeby butelka nie dostała się w pobliże ognia i nie pryskajcie tym wokoło. Musicie dostarczyć to do wentylacji. Wszystko powinniście mieć klarownie wyrysowane na terminalu zarządzającym przewodami wentylacyjnymi. Czytajcie komunikaty i przypadkiem nie uruchomcie złego wentylatora, bo wtedy faktycznie moglibyście cofnąć opary do korytarzy.- wytłumaczył, patrząc odruchowo na zegarek. - Ja idę już przegrupować skład. Możecie się naradzić, ale żeby wam to nie zajęło zbyt dużo czasu. Gryz Grat pójdzie z wami, więc masę i wszystko inne dostaniecie od niego, jeśli oczywiście znajdzie się to w naszym tymczasowym magazynie. - powiedział, po czym przeszedł przez próg i skierował się w stronę schodów.
Gryz spojrzał na swoja drużynę znów z pozornie surowym wzrokiem, typowo dla młodych krogan udając twardy charakter. - Zastanówcie się, czego potrzebujecie na misję. Pójdziemy do magazynu po drodze. A teraz możemy się naradzić, skoro chcesz, William Kraiven.