21 cze 2013, o 16:35
Nie dało się ukryć, że początkowo turiański oddział budził jej zastrzeżenia. Samo to, że byli tak ze sobą zżyci, niepokoiło ją - z pewnością bardziej lojalni byli wobec siebie niż wobec niej. Oczywistym więc było, że bała się, wpuszczając ich na Tarallakę i nie całkiem im ufała. Jednak potem... Potem przynajmniej część jej wątpliwości okazało się bezpodstawnych. I choć wciąż zachowywała zdrową dozę nieufności, po jakimś czasie wspólnej pracy gotowa była powierzyć im swe bezpieczeństwo.
- Oni jednak potrafią sobie z nimi radzić. - Wzruszyła lekko ramionami na słowa przyjaciela. - Gdyby uznali cię za rzeczywiste zagrożenie, z pewnością by cię rozbroili... Bez urazy. - Roześmiała się, unosząc na chwilę dłonie w obronnym geście.
Tymczasem z uwagą przyjrzała się arsenałowi przyniesionemu przez Quarianina. Och, Adept. Niewątpliwie warty największej uwagi spośród wszystkich egzemplarzy w jego posiadaniu.
- Jeszcze się pytasz! - prychnęła w odpowiedzi na jego pytanie i, przypiąwszy pistolet do kombinezonu, by nie zawadzał, sięgnęła po strzelbę. Przez chwilę oglądała ją jeszcze, by następnie przymierzyć się do drugiej tarczy i oddać kilka próbnych strzałów. - Świetna. - Podsumowała, uśmiechając się szeroko. - Zdecydowanie może się kiedyś przydać. - Oddała mu strzelbę, potem znów sięgając po pistolet. - A ten... Bardzo wygodny. Gdzieś ty go znalazł, co? - Oddając jeszcze kilka strzałów, jak gdyby chcąc upewnić się, że to bardzo przyzwoita broń, obejrzała się przez ramię ku mężczyźnie. Wiedziała, jak rzadko spotykana jest ów pistolet i faktycznie interesowało ją, gdzie Nerowi udało się na niego natrafić.
- A co do załogi... - Dodała jeszcze po chwili. Ochrona to przecież nie wszystko. - Na pokładzie mamy też salariańskiego medyka, Sorika. Nie spotkasz go jednak, jeśli sam nie pofatygujesz się do stacji medycznej. Ponadto jeszcze czwórka ludzi. Borys Yegorov, pilot. Antoinette Lorraine i Nathaniel O'Flaherty, inżynierowie. Niewątpliwie ucieszą się na widok kolejnego Quarianina. Są niezwykle otwarci na kontakt z fachowcami. I jeszcze Vigo Arenberg. Razem z turianami jest członkiem oddziału naziemnego, ale jego funkcja... Trudno ją określić. Powiedzmy, że to mój kontakt z klientami. - Wzruszyła lekko ramionami.