Mężczyzna obrócił modyfikację w palcach i uniósł na Rebeccę spojrzenie spod brwi.
- Być może, od tych siedmiu tysięcy owszem, ale dwadzieścia to trochę zbyt dużo.
Po chwili odpowiedział tym samym, leniwym, lekko zamyślonym uśmiechem, ale ta chwila porozumienia nie trwała długo, bo szybko opuścił wzrok z powrotem na skaner. Za to Dagan wychwyciła jedną rzecz, której nie zauważyła do tej pory - obrączkę na palcu, zrobioną z białego złota, w dzisiejszych czasach traktowaną bardziej jak dobrowolny symbol niż tradycję, ale niektórzy nadal się na to decydowali. Mężczyzna był po ślubie i najwyraźniej Rebecca nie robiła na nim wystarczająco dużego wrażenia, by uzależniać od tego przebieg negocjacji.
- Domyślam się, oboje byśmy chcieli być zadowoleni.
Dopiero na słowa z mundurem wykazał jakieś większe ożywienie, ledwie zauważalne, ale jednak, lekki błysk w oku. Do tej pory nie zdawał sobie sprawy z przynależności swojej rozmówczyni. To nie było tak, że Przymierze miało przywileje wszędzie, gdzie tylko sięgały jego ręce, ale jednak żołnierze byli szanowani, przez niektórych nawet podziwiani. Mogła przyjść od razu z emblematem Przymierza na piersi, być może byłoby szybciej i łatwiej?
- Piętnaście tysięcy - westchnął. - To nadal dużo. Mniej-więcej tyle kosztuje nowy egzemplarz, a ten nowy nie jest. Nie ma chociażby gwarancji. Ale może... dam dwanaście. Wystarczy? To dobra cena.
Uśmiechnął się znów, tym bardziej trochę z większą dozą sympatii. Odłożył mikroskaner na biurko i ułożył go równolegle do krawędzi blatu, ze spojrzeniem utkwionym w oczach Rebecki.