Kiedy dołączyła do nich Tania, pilot zaczął zajadać się sałatką. Odpowiedź Wilsona odnośnie dodatkowych utrudnień zaspokoiła jego ciekawość i więcej nie poruszył tego tematu. Posłusznie wyświetlił z omni-klucza mapę i położył urządzenie na środku stołu, by nie przeszkadzał mu on w jedzeniu, które szybko znikało z jego talerza. Oby tylko teraz nie próbował spać, tak jak zapowiadał. Obraz 3d pojawił się nad powierzchnią stołu i powolutku obracał się dookoła własnej osi. Pani porucznik przysunęła się do stołu by lepiej widzieć i zamieniła się w słuch. Oboje, pilot i Tania wysłuchali uważnie jego planu, pierwszy zareagował Mark, który oblizał palce i wskazał na obydwa punkty.
- A oni przypadkiem nie spróbują przełamać pierścienia otaczających - zapytał z zamyśloną miną - rzucą wszystko w jeden punkt, a potem przyjmą odpowiednią strategię zależną od sytuacji? Ja bym tak zrobił. Gdyby nie mieli czegoś pilnować, to pewnie zwialiby w podskokach. A tak pewnie jeszcze trochę pogryzą...
W słowo weszła mu Tania, która poinformowała ich, że wabiki się znajdą, ale nie są one na tyle zaawansowane by udawać coś więcej niż fregatę, a raczej coś jej rozmiarów. Sprzęt którym dysponowali na pewno nie był najnowszej generacji. Za blisko też nie mogli nimi podlecieć, bo batarianie mogliby na podstawie granic ciepła domyślić się, że to nie są statki, tylko rozmazane plamy. Przyjacielem dywersantów było pole asteroid, między którym trudno było mówić o dokładnym namiarze i obrazie. Na moment ożywiła się Tania, która wpadła na nowy plan.
- A gdyby tak przelać całą dostępną moc w silniki, przelecieć przez b7 i a7 i spróbować dolecieć do mgławicy - przedstawiła swoją teorię, pokazując palcem kierunek lotu - tam bez problemu wejdziemy w FTL, na bank nie znajdą nas przy tych zakłóceniach generowanych przez mgławice.
Krążownik był wolniejszy niż fregaty, więc w linii prostej na pewno im nie uciekną. Jednak przy dobrze odwróconej uwadze, mogliby wylecieć akurat za pas asteroid. Za nim była szansa by wejść w nadświetlną. Piękną wizję przerwał jednak Mark, który powątpiewająco kręcił głową.
- Nawet jeśli wyjdziemy z pasu asteroid, będę potrzebował czasu i precyzyjnego podejścia, żeby się rozpędzić. Jeśli w tym czasie dostaniemy czymkolwiek większym niż torpeda, albo skręcę żeby zrobić unik, wejdziemy w FTL pod kątem, co grozi rozerwaniem statku, a już na pewno zmianą kierunku lotu - pilot odłożył talerz i rozłożył się wygodnie, opierając ręce na brzuchu - z resztą, przy wejściu w FTL trzeba powyłączać niektóre systemy (w tym obronne), to by nas odsłoniło. Skoro statek jest uszkodzony, to razej wiele nie wytrzyma, nawet jeśli to są tylko fregaty, na pewno mają jednego czy dwa bigboy'e. To batarianie, oni nie muszą się bawić w pozory.
Statek wyskoczył z przekaźnika, co zasygnalizował im specyficzny dźwięk i uczucie. Na wyświetlaczu pokazał się napis: Annos Basin --za 19:32-->Gromada Exodus. Czyli za około dwadzieścia minut nastąpi kolejny skok, potem skok do Mgławicy Petera i spotkanie z Asem. Później już tylko lot i sama misja. Tania zaczęła macać się po kieszeniach jakby czegoś szukała, po chwili wyciągnęła pieniążek i zaczęła go obracać. Zwrócił na to uwagę Mark, który ocenił jej zachowanie fachowym okiem.
- Skończyły Ci się fajki - odruchowo zapytał sięgając do kieszeni w kurtce.
- Rzuciłam, muszę czymś ręce zająć - wytłumaczyła dziewczyna i posłała mu wdzięczy uśmiech - ale dziękuję za troskę. Poza tym na statku się nie pali, przynajmniej nie na tym i nie w tym konkretnym - zrugała go dodatkowo.
- Ale czasami muszę wypalić chociaż jednego - tłumaczył się zrozpaczony Mark - na pewno znajdzie się jakieś miejsce na Odinie, w którym będę mógł odpalić chociaż jednego...