Funkcjonariuszka wypuściła powietrze z ust, unosząc ręce do zaczepów hełmu, ale nagły krzyk z lewej strony sprawił, że się rozmyśliła. Inna osoba przeganiała prasę, która już wciskała się między rannych cywili, by uzyskać jak najlepszy materiał najwcześniej. Przypomniało to Jessie, że są na miejscu zbrodni, która odbyła się zaledwie minuty temu.
- Nikt tego nie zgłosił, przynajmniej nam - westchnęła, oceniając go wzrokiem. - Od razu poszli do Widma. Doktor musiał być ważny.
Cmoknęła, uruchamiając z powrotem swój omni-klucz na krótką chwilę, by sprawdzić przychodzące powiadomienia. Nie wznowiła już nagrywania, uznając, że cokolwiek istotnego teraz może się dowiedzieć, nie będzie mogła i tak tego nagrać. A nagła przerwa w poprzednim nagraniu tylko zwróciłaby uwagę innych osób, które mogłyby je odsłuchiwać.
Uniosła brwi w górę, zaskoczona, gdy pokazał jej obraz na swoim omni-kluczu. Jedno spojrzenie na mężczyznę i jego słowa wystarczyły, by przeklęła pod nosem, niezrozumiale.
Zrywając się od biegu, usłyszał jej krzyk w tle, prawdopodobnie przekazywany przez omni-klucz do innych, znajdujących się bliżej podwładnych. Reszty Viyo nie doświadczył. Niemal potrącił jedną z reporterek odsuwanych przez funkcjonariuszy, ruszając trasą, którą wytyczała mu Etsy, wykrzykując komendy przez komunikator. Cywile pierzchali przed nim, przerażeni sytuacją niemal tak, jak wybuchem wcześniej. Opancerzony i uzbrojony turianin gnający przez korytarz tuż po eksplozji nie był dobrym znakiem. Niektórzy wzięli z niego przykład i również zaczęli biec, jak najdalej od niego i miejsca zdarzenia.
Przemierzał korytarz za korytarzem, schody za schodami, powoli tracąc dech w piersiach. W atrium zawierucha była mniejsza - ludzie byli zdezorientowani. Ani personel, ani turyści nie wiedzieli co się dzieje. Gdy poczuł na swojej twarzy powiew świeżego powietrza, mężczyzny nie było.
- Gdzie.. gdzie - zachrypnięty głos dobiegł do z tyłu. To nie porucznik Jessa, a Telvos, stanęła za nim, opierając ręce o kolana, pochylając się w przypływie przekroczenia granic własnej wytrzymałości. - Daj mi obraz z kamer, jeszcze raz. Którą taksówką odleciał? - warknęła do omni-klucza. Musiała zostać zawiadomiona od razu, lub sama zdecydowała się śledzić ich przez kamery.
- Wiem gdzie leci - odezwała się nagle Etsy, zagłuszając jego głośny oddech spowodowany długim sprintem. - Musiałam zhakować całą firmę, z której wybrał taksówkę. Nie zostawiłam śladów.
SI złamała prawo - ale też samo jej istnienie i jego współpraca z nią je łamało. Taksówki stały ustawione w rzędach, większość pustych i możliwych do wykorzystania.