Dystrykt Doru to obszar położony najbliżej kluczowych systemów utrzymujących stację w takim stanie, w jakim jest teraz. Pewnie dlatego jest jednym z najbardziej chronionych. Znajdują się tutaj takie mechanizmy jak system uzdatniania wody, główny system wentylacyjny czy stacja centralna kolumny nośnej.

Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 418
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Rozpadlina

8 kwie 2024, o 17:09

Obserwowała pistolet w drżącej dłoni Teli, ale nie zrobiła żadnego gestu by zasłonić Carlosa albo odebrać asari broń. W milczeniu obserwowała najpierw złość, potem niedowierzanie, a w końcu rozpacz malującą się na twarzy Teli w miarę, jak docierały do niej chaotyczne słowa Tori.

- Tak strasznie mi przykro... - spuściła wzrok, wpatrując się w ziemię. Mogła się jedynie domyślać, jakie uczucia kłębiły się teraz w duszy Teli, ale najdziwniejszym był fakt, że ona sama czuła się jakby właśnie straciła kogoś bliskiego. Dlaczego? Dlatego, że Nela była asari i odezwała się teraz w Tori jakaś solidarność gatunkowa? A może dlatego, że gdzieś w głębi duszy zazdrościła trochę obu siostrom Sederis tej bliskości i pokrewieństwa? Sama nigdy nie miała rodzeństwa, a obserwując przekomarzanie i wzajemne docinki obu przewodniczek miała okazję zobaczyć czym była - szorstka i nieco kolczasta, ale za to szczera - siostrzana miłość. Bo łączyć je musiało coś więcej niż tylko pokrewieństwo, a łzy, które płynęły teraz z oczu Teli świadczyły o tym, że obie asari łączyło głębokie uczucie. Tori było szczerze przykro - nie tylko tego, że Nela zginęła, nie tylko dlatego, że widziała cierpienie Teli, ale i dlatego, że jeszcze chwilę temu zazdrościła obu ich wzajemnej bliskości i zaufania.

Słysząc deklarację Mola i widząc, jak ten siada obok płaczącej Teli, postanowiła zrobić to samo. Nie miała ochoty włóczyć się z resztą po ciemnych korytarzach w celu zmajstrowania jakiegoś źródła światła, blask jej własnego biotycznego pola połączony z wpadającym przez dziurę poblaskiem wnętrza rozpadliny na razie wystarczał, choć z pewnością coś nieco lepiej rozpraszającego mrok przyda się z pewnością, bo nie zapowiadało się na to, żeby najemnicy zdecydowali się na powrót do wejścia. Podeszła do Teli i usiadła obok niej na ziemi z drugiej strony niż Mol, gotowa pocieszyć, odpowiedzieć na pytania lub po prostu wesprzeć przewodniczkę swoją obecnością.

Jednak pytanie, które asari nagryzmoliła w modlitewniku zaskoczyło ją - nie zastanawiała się nad tym jak do tej pory. Faktem jest, że nie tylko Nela została ranna podczas wcześniejszej potyczki - za to została ranna najpoważniej, jedną nogą już była na ścieżce prowadzącej wprost do bogini - Tego nie wiem - odparła po chwili, marszcząc brwi - Być może wyniki skanu coś odpowiedzą, ale skoro omni-klucze nie działają będę mogła zapis przeanalizować dopiero jak wyjdziemy z tej ‘strefy’. Może chodziło o to, jak ciężko Tela była ranna podczas potyczki i że była prawie umierająca? Bo jestem niemal pewna, że zakażenie nastąpiło właśnie wtedy, to był jej jedyny tak... - przez chwilę szukała odpowiedniego słowa - ...bliski kontakt z tymi przemienieńcami. A może ten mutagenny czynnik przedostaje się tylko ze śliną? A może chodziło o wprowadzenie obcego DNA do zakażonego organizmu, co uruchomiło mutację? Nie wiem nawet co to jest. Infekcja? Toksyna? Pasożyt? - pokręciła przecząco głową. Na razie mieli więcej pytań niż odpowiedzi i nie było do końca pewne, czy odnajdą na nie jakiekolwiek odpowiedzi w przyszłości. - Gdzieś tam, na dole, jest coś, co uruchomiło pierwszą przemianę. Może jakaś maszyna, może jakaś obca tkanka, może broń... Widziałam na Horyzoncie maszyny przemieniające ludzi w mechaniczno-biologiczne hybrydy. Może tutaj też jest coś podobnego? Jedno jest pewne, dopóki tego nie znajdziemy i - daj bogini - unieszkodliwimy, podobny los co Telę może spotkać każdego z nas, oraz tych, którzy przyjdą tu później. W skrajnym scenariuszu infekcja wyrwie się poza Rozpadlinę i zagrożona będzie cała Omega, a po niej inne światy.

Skinęła głową odczytując kolejną wiadomość. Spojrzała Neli w oczy i spróbowała się do niej pocieszająco uśmiechnąć, ale sama nie była pewna, czy grymas, który pojawił się na jej twarzy można było nazwać uśmiechem. Chciała pokazać przewodniczce, że ta może liczyć na jej pomoc, ale tego się powinna domyślić mimo wszystko. Zaraz za Nelą podeszła do krawędzi dziury i świetle przyniesionej przez resztę zespołu prowizorycznej pochodni zerknęła w głąb - Nie mamy lin, a tu jest dość wysoko. Damy radę zejść po ścianie czy szukamy innego zejścia? Przebadaliście tutaj wszystkie pozostałe korytarze?
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Rozpadlina

10 kwie 2024, o 13:53

zagrożenie
A<33<B<66<C
Rzut kością 1d100:
26


tajny rzut mg
30%
Rzut kością 1d100:
73
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Rozpadlina

10 kwie 2024, o 14:18

Saerth nie mógł wiedzieć, czy jego obecność zmieniła coś dla skonfrontowanej z żałobą Sideris. Nela wydawała się nie zwracać na niego uwagi gdy jej twarz skryta była w dłoniach, lecz nie odsunęła się tak, jak wcześniej od Browna. Śmierć Teli była nagła, niespodziewana - każdy z nich miał świadomość tego, że Rozpadlina była niebezpiecznym miejscem, w którym być może spotkaną swój koniec. Ale nie miał on wyglądać w ten sposób. Być może od upadku, w ogniu bitwy - ale nie przemieniając się w kreaturę, której nie potrafili nawet nazwać.
Urządzenia posiadane przez nich były wadliwe, ale oferowały szczątkową funkcjonalność. Translatory zaprojektowano tak, by działały również offline i wytrzymały piekielne trudne warunki. Tak długo, jak się rozumieli, szansa na odwracalność tego procesu była ogromna.
Nela z trudem powracała myślami do tego, co ich czekało. Skinęła głową Molowi, dziękując mu za jego obecność w ten niemy sposób, nim sięgnęła po modlitewnik i ołówek. skład tego fragmentu asteroidy? cokolwiek, co jest w dole rozpadliny? jesteśmy bardzo głęboko Nela nie miała pojęcia co powodowało martwą strefę, ale, tak jak oni, mogła gdybać. Blask Rozpadliny pokazywał im, że drugi poziom znajdował się koło połowy głębokości co oznaczało, ze poza poziomem pod nimi, czekać ich mógł może jeszcze jeden nim dotrą do dna. komunikacja nie wychodzi poza Rozpadlinę. Dlatego nie wiemy, co dzieje się z innymi ekspedycjami. Musielibyśmy wrócić do przedsionka Po napięciu na jej twarzy Krogul widział, że jej się to nie uśmiechało. Wspinaczka linami na samą górę gdy znaleźli się w połowie drogi kosztowałaby ich może nawet godzinę, o ile nie dwie. Twoi ludzie nie powstrzymają innych, jeśli będą chcieli tu przybyć. Ich są setki Słowa Tori wzbudziły w niej konsternację. Naukowa ciekawość na moment przyćmiła oślepiający ból po utracie Teli, a może to szok targnął Sideris, odsuwając od tego, co się wydarzyło. Wrzucając w tryb analizowania tego, co mieli przed sobą i sytuacji, w której się znaleźli. Słuchając lekarki, podeszła do krawędzi dziury prowadzącej na poziom wyżej. Kilka metrów nie było ogromną odległością ale wciąż mogli połamać sobie nogi spadając w zły sposób. Co mogłoby ich przemienić? Jesteśmy we wnętrzu jałowej asteroidy. Skąd wirus tutaj? Nela cofnęła się, przeciskając przez dziurę, przez którą wpadli do środka Mol, Carlos i Tori. Trzy liny dalej wisiały w pewnej odległości od wejścia. Sideris zerknęła w dół - sięgały niemal głębi Rozpadliny. Wskazała ruchem głowy drellowi by pomógł jej wciągnąć linę do środka. Była na tyle długa, by, zakotwiczona na poziomie pierwszym, sięgnęła do wnętrza poziomu drugiego i w dół dziury na poziom trzeci.
Zawahała się, stając przy Tori z ołówkiem gotowym do pisania. Czy ludzi na Horyzoncie udało wam się uratować? Schowała modlitewnik, zanim sięgnęła zdecydowanym ruchem po linę.
Pierwsi, którzy zeszli w dół, musieli oświetlać drogę innym. Ich pochodnia rzucała cienie na wydrążone w skale ściany, ale światło sięgało zaledwie dwa metry do przodu nim niknęło w gęstym, duszącym mroku.
Zmiana względem drugiego poziomu była natychmiast odczuwalna. Temperatura wzrosła o kilka stopni, sprawiając, że gdyby nie izolacja pancerza, zaczęliby się pocić. Zatęchłe powietrze wypełniał fetor zgnilizny i śmierci. Ołówek zatrzeszczał o kartkę modlitewnika. Co to jest? Podłoga zrobiła się grząska, chlupała przy każdym stawieniu kroku obitego buta.
Po chwili zorientowali się dlaczego.
Nela uniosła rękę do twarzy, jakby chciała odruchowo osłonić nos. Korytarz usłany był trupami stworzeń, które zaatakowały ich w górze. Było ich całe mnóstwo, musiały leżeć tu od wielu, wielu dni - ich ciała były tak rozłożone, że nawet Tori miała problem z policzeniem ile mogło ich być - pięć, dziesięć czy pięćdziesiąt. Martwa masa zlewała się w jedną, obrzydliwą breję, przez którą brnęli do przodu.
Dotarli do rozwidlenia. Korytarz biegł naprzód, lub skręcał w prawo. Tori pamiętając układ wyższych poziomów wiedziała, że sygnał SOS dobiegał gdzieś z prawego rozwidlenia, ale Nela uniosła rękę, zatrzymując ich w miejscu. Słyszę coś. Wskazała dłonią prawe rozwidlenie i pokręciła głową, ręką ściskając za broń. Cokolwiek czekało w mroku, asari wydawała się mieć tego świadomość.
Niespodziewanie, z głębi korytarza dobiegł ich odległy krzyk.
- Pomocy!
Nela cofnęła się, blada. Pokręciła jeszcze mocniej głową, nie chcąc skierować się w prawo - w stronę, z której dobiegł ich odgłos.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 418
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Rozpadlina

14 kwie 2024, o 16:50

- Cofając się stracimy czas i zasoby - mruknęła w odpowiedzi na sugestię powrotu do strefy, gdzie elektronika działała - Jesteśmy tu już dość długo by wkrótce poczuć głód i zmęczenie. Nie wiem jak wy, ale ja w takich warunkach raczej pikniku bym nie rozkładała, bo nie uśmiecha mi się wizja pobudki z mackami zamiast twarzy. A jeśli wrócimy, to schodząc ponownie będziemy mieli podobne problemy co wcześniej - pękające liny i bogini wie ile przemienieńców na naszej drodze, więc znów stracimy czas na zabezpieczenie terenu...

Wpatrywała się w dno dziury, koncentrując się raczej na nieruchomych kształtach spoczywających na dnie. Kim byli wcześniej? Najemnikami, czy badaczami? Weszli do Rozpadliny kierowani ciekawością i chęcią odkrycia niezbadanego czy skuszeni wysokim honorarium i licząc na łatwy zarobek? Gdy Nela podsunęła jej przed nos modlitewnik z kolejnym z pytań, przebiegła tekst wzrokiem i z westchnięciem przecząco pokręciła głową, po czym spojrzała na drugą asari - Nie wiemy co powoduje przemianę, więc ciężko powiedzieć co jest źródłem. Może to coś bardzo starego, znajdującego się tutaj od stuleci? Może właśnie dlatego Rozpadlina była dotychczas niedostępna, bo ktoś kiedyś uznał, że jest niebezpieczna? Może nawet Proteanie albo inna rasa przed nimi? Albo wręcz przeciwnie - ktoś wykorzystał pustą przestrzeń do badań i chorych eksperymentów ciesząc się ciszą i względnym spokojem... A jeśli to coś ma przyczynę naturalną? Jakiś fragment skażonego, kosmicznego gruzu który wbił się w asteroidę Omegi dziesiątki, setki, czy tysiące lat temu? Chciałabym znać odpowiedź, ale wiem tyle co i ty, Nelu - spuściła wzrok , odwróciła się od krawędzi dziury i zerknęła w kierunku zajętej swoimi sprawami reszty, by po chwili odezwać się ponownie do Neli - Jedno wiem na pewno. Tak samo jak tobie, zależy mi na tym, żeby śmierć twojej siostry nie poszła na marne.

Wykorzystanie lin, którymi tutaj dotarli było sensownym rozwiązaniem, miało jednak wadę - jeżeli się zerwą, ograniczali sobie sami możliwość szybkiego powrotu na górę w sytuacji, gdyby sprawy przybrały zły obrót. Dodatkowo, nie było pewnym, czy niższy poziom był już ostatnim “piętrem” i czy za chwilę znów nie staną przed podobnym dylematem - jak dostać się na kolejne poziomy.

Na ostatnie przed zejściem w dół pytanie Neli nie odpowiedziała od razu, choć odpowiedzi asari mogła się domyślić po jej minie i wyczytać w jej oczach - Wysadziliśmy wszystko w powietrze i przywaliliśmy tonami skały. Wraz z tymi, którym już nie mogliśmy pomóc - odrzekła w końcu.

- A mówiłam, żeby od razu schodzić na sam dół... - mruknęła, chwytając linę i opierając na niej prawie cały swój ciężar, stopami wymacując występy skalne umożliwiające jej zsunięcie się niżej. Nie schodziła w pierwszym rzucie, zrobiła to dopiero, gdy pierwsze osoby znalazły się już na dole i czekały na resztę, oświetlając okolicę prowizoryczną pochodnią.

Gdy tylko znalazła się na dole pożałowała, że nie namawiała jednak reszty do powrotu. Smród śmierci i zgnilizny i lepka, cmoktająca pod butami przy każdym kroku breja sprawiały wrażenie, że nagle znaleźli się w trzewiach jakiegoś prastarego, drapieżnego stwora, a kolejne ciała w bardzo zaawansowanym stanie rozkładu, wyłuskiwane z ciemności przez migotliwy i chwiejny płomień pochodni, dopełniały obrazu jak z horroru. Powolnym ruchem Tori sięgnęła po swój hełm i nałożyła go na głowę, uszczelniając pancerz. Nie miała ochoty przebywać w tym duszącym smrodzie ani chwili dłużej, niż to było konieczne. Liczyła, że filtry pancerza przynajmniej w jakimś stopniu oczyszczą powietrze.

Ruszyli do przodu, brnąc raczej niż stąpając w produktach rozkładu dziesiątek ciał - Tori nawet nie zamierzała ich liczyć, ani sprawdzać w jaki sposób stworzenia zginęły. Gdy dotarli do rozwidlenia, zmarszczyła brwi. Lewo czy prawo - każdy wybór był dobry. Nie znając rozkładu, nie mając mapy ani planów, nie wiedzieli, co czeka ich za kolejnym zakrętem. Namierzony wcześniej sygnał alarmowy - o ile dobrze pamiętała - powinien być z prawej strony i była gotowa najpierw zbadać ten obszar, po to by potwierdzić śmierć jednego z ich celów misji. Widząc otaczający ich obraz rozkładu i zgnilizny, mając wciąż jeszcze przed oczami przemianę Teli nie liczyła już, że kogokolwiek uda im się z Rozpadliny uratować i wyprowadzić żywego. A jednak...

Wiadomość Neli i cichy głos wołający o pomoc dobiegający właśnie z prawej odnogi korytarza sprawił, że czując, jak ponownie wypełnia ją nadzieja, podeszła do przewodniczki. Widząc, że ta nie ma zamiaru iść w kierunku głosu, Tori chwyciła ją za ramiona i zajrzała przez szybę swojego hełmu w jej oczy - Nelu, te stworzenia nie mówią. Tam jest ktoś żywy i raczej nie przemieniony, ktoś, kto może wie więcej od nas. A jeśli to jeden z naszych celów? A jeśli jest z nim Vela, albo przynajmniej ten ktoś wie co się z nią stało i gdzie ona jest? Wciąż jest szansa na odnalezienie twojej siostry. Musimy to sprawdzić. Broń będziemy mieli w pogotowiu, w razie gdyby... - nie musiała kończyć. Wszyscy wiedzieli jakie ryzyko wiązało się z każdym krokiem w ciemność - Dwa poziomy wyżej namierzyłam sygnał alarmowy należący do jednego z naszych celów - zerknęła na pozostałych, mając nadzieję przemówić do reszty najemników w najbardziej motywujący ich sposób - Mol może to potwierdzić, przesłałam mu koordynaty zanim zeszliśmy w dół. Możliwe, że ten człowiek wciąż żyje, czyli jest szansa na zdobycie kredytów. Nawet jeśli już nie żyje a my potwierdzimy, że jest martwy. Dlatego proponuję najpierw zbadać prawą odnogę.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 163
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 46.405
Medals:

Re: Rozpadlina

14 kwie 2024, o 23:43

Zgodnie z przewidywaniami, komunikacja kosztowałaby ich kolejne godziny wędrówki, do tego zawsze było dodatkowe ryzyko natknięcia się na więcej istoty. Krogul podrapał się po brodzie, zastanawiając się moment, co bardziej by się opłacało. Oczywiście zachowawczo lepiej byłoby się cofnąć i skorzystać z opcji kontaktu - dzięki temu przynajmniej ktoś jeszcze by się dowiedział, co tu się odpierdala, był w razie czego lepiej przygotowany na to, co zastanie w środku. Problemem było jednak to, że wiadomość mogła zostać przechwycona i namierzona, a wtedy jego ekipa - jak słusznie zauważyła Nela - raczej by nie dała rady ujebać wszystkich. Poza tym... Krogul nie miał ochoty dzielić się potencjalnym łupem i chwałą, która czekała na tych, co faktycznie podbiją to miejsce i odkryją jego tajemnice. Jak tutaj zdechnie, albo się przemieni w jednego z mutantów - to miał przynajmniej nadzieję, że przemieni się w największego i najbardziej zajadłego sukinsyna w okolicy.

- W słabym najsilniejsza jest wyobraźnia. - mruknął z przekąsem, po czym pokręcił głową. - Dalej kurwa nie wiemy tak naprawdę nic. Asteroida jest niby jałowa, ale plagi różne się zdarzają. Przecież nie tak dawno była jebana epidemia i dopiero ten typ, Salarianin... kurwa, Klawisz, jak mu było. - spojrzał na Mola, pstrykając palcami w próbie przypomnienia sobie nazwiska doktorka, który uratował Omegę przed większymi problemami niż gangi.

- Chyba Shepard go zwinął gdzieś, my potem robiliśmy robotę dla jego przydupaski, tej Quarianki, pamiętasz? Morda... Mordin! No, to ten typ w końcu też ostatnio ogarniał jakiegoś wirusa. Może szkoda, że go nie ma, bo by pewnie się zaciekawił tym, co znaleźliśmy i szybciej doszedł do jakichś wniosków, no ale to gdybanie. Na moje nie ma co marnować światła i zasobów, przemy do przodu i szukamy po drodze czegoś lepszego, niż te gównopochodnie. A może natrafimy też na coś, co pozwoli wzmocnić sygnał. - skomentował po czym chwycił za linę drugi w kolejności. Miał jeszcze typa do upolowania po drodze, i nie zamierzał odpuszczać. Zresztą kto wie, może po prostu tylko te asari wylosowały czarnego chuja w galaktycznej loterii wirusowej, a jego się nie tknie.

Na dole skrzywił się nieco, czując pod stopami zgniłe truchła stworów. Miał nadzieję, że nie pominął żadnej szczeliny w dolnych częściach pancerza, bo nie uśmiechało mu się zdrapywać potem tego gówna ze stóp.

- Ciekawe, jak dawno temu zdechły. I co je zabiło. - mruknął, rozglądając się. Próbował oświetlić pochodnią także ściany, namierzając wybuchy po granatach, albo odłamane skrawki ścian świadczące o ostrzale. - Kiedy pierwsza ekspedycja tutaj wyruszyła, jeszcze raz? - rzucił do reszty, próbując skorelować to ze stanem rozkładu stworów.

Kiedy dotarli do rozwidlenia, przewrócił oczami. Oczywistym było, że nie miał zamiaru skierować się na ślepo, ale jeśli tam potencjalnie czaił się jego cel - oczywistym było, że spróbuje go znaleźć. Zaintrygowała go jednak reakcja asari. Zmarszczył brwi.

- O chuj chodzi? - spytał, sam wytężając słuch. - To może być nas cel. I może wiedzieć, co z Velą. -

- Jak chcesz, to zostań na czatach tutaj, razem nie wiem - z Kiru? Albo Klawiszem. Reszta pójdzie sprawić, co to takiego. Tylko bez wbijania się na Jana całkiem. - zakomenderował nieco tym razem, samemu przygotowując się, do skręcenia w prawo.
Ostatnio zmieniony 16 kwie 2024, o 23:20 przez Krogul MacBeth, łącznie zmieniany 2 razy.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mol
Awatar użytkownika
Posty: 61
Rejestracja: 17 maja 2023, o 20:26
Miano: Mol Saerth
Wiek: 20
Klasa: Strażnik
Rasa: Drell
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 9.070

Re: Rozpadlina

15 kwie 2024, o 14:09

Czy jego obecność pomagała czy nie, tego nie wiedział, ale nie miało to dla niego większego znaczenia. Nawet jeśli nie był mistrzem w podnoszeniu na duchu, to przynajmniej mógł dopilnować by Nela niczego sobie nie zrobiła. W porównaniu do Tori, która również postanowiła zostać, drell był raczej dość cichym towarzyszem. Z pewnymi rzeczami należało pogodzić się samemu, bez zbytniej ingerencji z zewnątrz. Sluchał jednak uważnie rozważań pani doktor, która jasno i klarownie pokazała im jak niewiele wiedzą i jak dużo było możliwości co do pochodzenia i specyfikacji tej choroby... tego czegoś co zmieniło Telę w potwora.
Pomysł poinformowania Szponów i zabarykadowania wejścia szlag trafił. Mol pokiwał głową ze zrozumieniem, musząc przyznać, że jego plan był ryzykowny. MImo to, Saerth był gotów wprowadzić go w życie, jednak nie zamierzał tego robić wbrew pozostałym. Ostatnie czego potrzebowali to dłuższe rozdzielanie się.
-Doktor Mordin Solus, szefie. - odpowiedział, przywołując z doskonałej pamięci swej rasy personalia salarianskiego naukowca, o którym mówił Krogul. Kroganin jednak sekundy później "sam" przypomniał sobie o genetyku z Omegi. Z ust drella wyrwało się ciche westchnięcie, ale pokiwał głową, na znak zgody.
Ponownie opuścił się więc na linie, jeszcze głębiej w otchłań Rozpadliny, mając nadzieję, że tym razem wybrał mocniejszą linię niż ostatnio. Pierwsze co odczuł to zmiana temperatury, nie byl to jednak dla niego problem. Drelle były ciepłolubnymi stworzeniami, przyzwyczajonymi do suchego środowiska. Znacznie mniej przyjemne było podłoże, wraz z zapachem, które wydzielało.
O bogowie... - jęknął w myślach, zatykając nos i usta. W trakcie swojego życia widział wiele, ale nie coś takiego. Po krótkiej chwili się otrząsnął i ruszył dalej. wkrótce słysząc nawoływanie o pomoc. Jego kierunek pokrywał się z sygnałem SOS. Pytanie tylko... co i jak zabiło te wszystkie kreatury.
-Powinniśmy sprawdzić, kto woła o pomoc, a także to SOS. Osobiście jestem przeciwny rozdzielaniu się, albo wszyscy albo wcale. Nie muszę mówić chyba dlaczego... - odezwał się chłodnym, smutnym głosem.
ObrazekObrazek
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 665
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Rozpadlina

15 kwie 2024, o 19:47

- A chuj go tam wie. Może jeszcze proteanie coś wysmażyli, a może ktoś przyniósł wiadro kałamarnic na obiad i powpadały mu do radioaktywnej zupy? -odpowiedziała nieco ironicznie na pytanie Neli, chociaż musiała przyznać, że sama była ciekawa. A na ten moment sytuacja była tak porąbana, że byłaby skłonna uwierzyć gdyby ktoś jej powiedział, że to powołane do życia stwory z gry Carlosa.- Jeśli ze skanów nic nie wynika to pozostaje nam chyba tylko przeć na dół i liczyć, że coś znajdziemy.

Kolejny poziom powitał ich iście niezapomnianymi wrażeniami wizualnymi i zapachowymi. Waliło jakby ktoś wrzucił do dołu z gównem wór pełen zdechłych pyjaków podlanych ściekami z dawno nieczynnej rzeźni. Brnąc przez tę rozkładającą się galaretę Kiru starała się dostrzec co mogło być przyczyną zgonu tych wszystkich stworów. Wybuch? Gaz? Jeśli na ciałach i okolicy nie było żadnych śladów to wątpiła czy będzie w stanie to określić. W trakcie drogi nie omieszkała uważnie obserwować ciał. Te stworzenia wiedziały o ich obecności i mogły być wystarczająco inteligentne by przygotować zasadzkę właśnie w takim miejscu.

- Też uważam, że powinniśmy zajrzeć najpierw do prawej odnogi. Albo to faktycznie ktoś kto jakiś cudem przeżył albo znowu coś tam na nas czyha. W każdym razie nie powinniśmy tego tak zostawić bo może nas ugryźć w dupę kiedy najmniej będziemy się spodziewać. – jej pragnienie sprawdzania wołania o pomoc brało się z bardziej praktycznej przyczyny. Jeśli naprawdę był tam ktoś żywy, to marnując czas mogli nie zdążyć go przesłuchać, zanim jeden z mackostworów go załatwi, albo sam się w takowego przemieni. Z kolei jeśli była to pułapka, to lepiej było jeśli zrobią z nią porządek teraz, gdy są wypoczęci. - Ja i Krogul pójdziemy przodem a reszta w pewnej odległości za nami. Jeśli to kolejna pułapka, to nie ryzykujmy, że wszyscy w nią wpadniemy.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Rozpadlina

19 kwie 2024, o 15:21

śledztwo
Kiru, Krogul
A<20<B<50<C
Rzut kością 2d100:
33, 81
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Rozpadlina

19 kwie 2024, o 16:14

Odpowiedź Te'erii na jej pytanie o Horyzont wyraźnie nie było taką, jaką miała nadzieję usłyszeć, ale jakiej się spodziewała. Skwitowała to krótkim, oszczędnym skinieniem podbródka, nie pisząc ani słowa więcej w podarowanym jej modlitewniku.
Nieszczęścia zdarzały się na Omedze niemal każdego dnia - jedne mniejsze, inne większe. Ale jedynie powstrzymana całkiem niedawno plaga dorównywała skali tego, co zastali zagłębiając się w Rozpadlinę. Nie wiedzieli w jaki sposób do tego doszło, ani też co zapoczątkowało ten katastrofalny ciąg wydarzeń - ale jeszcze kilka tygodni temu, Rozpadlina była zablokowana, a wejście do niej ukryte. Teraz byli już kolejną ekspedycją, która odwiedzała te nieprzyjazne rejony i kolejną, która uchyliła drzwi do samych czeluści piekieł.
Nela przytaknęła żywo, gdy Klawisz poprawił Krogula w imieniu, które wyraźnie rozpoznała. Sięgnęła do modlitewnika, z szelestem kartek odnajdując kolejną, pustą przestrzeń. straciłam przyjaciela w Gozu Ciała nieprzyjemnie chlupotały pod ich butami gdy kierowali się do przodu. Krogul i Kiru, idący na przedzie, ostrożnie sprawdzali teren przed sobą, ale w tej czarnej brei i smrodzie trudno było dostrzec co konkretnie było przyczyną śmierci stworów. Przez pierwsze kilka metrów przedzierali się przez teren, który przypominał wypełnione większymi i mniejszymi chrząstkami bagno i dopiero w pewnym odcinku Kiru dostrzegła osmolenia na już czarnej ścianie - wyglądało na to, że stworzenia zostały wypalone, a ich stopione tkanki pokrywały podłogę.
Nela pośpiesznie odpisała na jego pytanie, choć dłoń jej drżała. ze dwa tygodnie temu Z frustracją wskazała swój omni-klucz, nieaktywny i chowający przed nimi swoje podpowiedzi, notatki i zgromadzone dane. Gdy stanęli na rozdrożu, przysunęła się do Mola niemal od razu, gdy padła propozycja rozdzielenia się. Pokręciła głowa, również niechętna temu pomysłowi. słyszę tam coś jeszcze. Nie człowieka. Przygryzła wargę, przez chwilę wpatrując się w ciemność. Atłasowa zasłona chowała przed nimi czekające ich w prawej odnodze koszmary. Spojrzenie, którym obrzuciła Tori słysząc jej słowa, było z gatunku tych chłodnych, choć ów zimno nie było skierowane na doktor Te'erię. vela może się pierdolić. To przez nią T nie żyje. Chciała ją ratować. Wsunęła modlitewnik do swojej kieszonki przy pasie, zamiast tego obiema dłońmi dobywając pistoletu. Zacisnęła na nim palce, przenosząc swój wzrok na Kiru, która zadecydowała o pójściu przodem z Macbethem. Powoli, ostrożnie, skinęła głową - jej wzrok wyrażał ostrzeżenie, by mieli się na baczności.
Dla idących przodem Krogula i Kiru korytarz wyglądał tak samo jak ten, z którego przed chwilą wyszli. Trzymana przez Macbetha pochodnia rzucała ciepły, migoczący blask na trupy, w których ciałach zagłębiały się ich buty. To dla tych, którzy szli za nimi, mrok stał się jakby gęstszy, trudniejszy do zniesienia. Wyobraźnia podpowiadała różne rzeczy gdy napotykali na twardsze kości lub potykali się o kończyny, które nie zdążyły się rozłożyć. Jasny blask częściowo tłumiły potężne sylwetki kroganina i yahganki, których cień malował się przed nimi w korytarzu.
Kiru i Krogul usłyszeli to najpierw, idąc przodem. Chwilę później drellskie zmysły podrzuciły to idącemu z tyłu Molowi, po którym usłyszeli wszyscy pozostali - to, co słyszała Nela, co sprawiło, że nie chciała kierować się w tę stronę. Niski, gardłowy warkot jednego z tych stworzeń, które napotkali wyżej, po których truchłach stąpali. Nela, dostrzegając, że i oni to słyszą, zwolniła lekko. Mocniej zacisnęła dłonie na pistolecie.
Korytarz kończył się barykadą z kamieni. Gruzowisko częściowo blokowało przejście dalej, ale przed nim dostrzegli wyrwę w ścianie - drzwi do jakiegoś pomieszczenia. Sączył się przez nie blady, niebieski blask, znacznie mniej intensywny niż światło ich pochodni. Gardłowy warkot dobiegał z tego samego miejsca.
Powoli, ostrożnie, zbliżyli się do przejścia. Warkot wzmógł na sile. Był tak blisko, że czuli gęsią skórkę na swoich karkach. Instynkt każdego z nich podpowiadał im by dobyli broni, by wrzucili granat do środka, zawrócili, skierowali się do wyjścia - cokolwiek, byle tylko nie szli nadal do przodu, nadal w stronę tego zagrożenia, które tylko na nich czyhało.
Zanim zdążyli to zrobić, z wnętrza pomieszczenia dobiegł ich głuchy odgłos uderzenia. Warkot ucichł, choć tylko na chwilę.
- Stulże tę mordę wreszcie bo niczego nie słyszę - stęknięcie, które usłyszeli, z pewnością należało do człowieka - do mężczyzny, który odchrząknął, po czym zawołał. - Kto tam jest?
Ktokolwiek wszedł do środka, napotkał widok wycelowanej w swoją stronę lufy, która zatrzymała go w miejscu. Pomieszczenie było małe. Leżąca na ziemi flara awaryjna była niemal wyczerpana - rzucała długie cienie na ściany, ledwo rozświetlając pomieszczenie. Siedzący pod ścianą, opancerzony mężczyzna był skryty w cieniu. Jego broń wycelowana była w przejście.
Warkot bestii przeszył powietrze na ich widok. Stworzenie leżało na ziemi, może dwa metry od siedzącego obok mężczyzny. Szarpnęło na widok osób w przejściu.
- Ani kroku dalej - ostrzegł mężczyzna, z bronią gotową do strzału. W rogu pomieszczenia dostrzegli rozrzucone zapasy - jedną skrzynkę, parę toreb, oraz jakiegoś rodzaju urządzenie rozstawione na ziemi.




Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Ostatnio zmieniony 23 kwie 2024, o 09:34 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 1 raz.
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 163
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 46.405
Medals:

Re: Rozpadlina

22 kwie 2024, o 00:14

Wyglądało na to, że każdego poprzednia epidemia w jakiś sposób dotknęła, również Nelę. Dziewczyna chyba nie miała szczęścia, bo teraz najprawdopodobniej zdechł jej kumpel i obie siostry, a nawet jeśli jedna się wywinęła - to ewidentnie ta mniej lubiana. Krogul wykrzywił pysk w krzywym uśmiechu, gdyż w jakiś sposób wydawało mu się to ironiczne. Potem jednak bardziej zaintrygowała go informacja o tym, że trupy mają ze dwa tygodnie, a do tego coś je wypaliło. Ciekawe, znaczyło to, że kimkolwiek był typ na końcu korytarza - a coraz bardziej był przekonany, że to musi być jego i Mola cel - to był wyjątkowo... fartowny, a przynajmniej twardy do ujebania, a to w słowniku Krogula zasługiwało na pewien szacunek.

W trakcie wędrówki dawał raczej tylko mruknięciami i skinieniami głowy znać Kiru o jakichś szczegółach, które wyłapywał. Gdy natomiast dobiegł ich blask flary oraz warkot stworzenia, dał znać reszcie, by przystanęła i sam szybko wyciągnął granat zapalający - ot, na wszelki wypadek - i skitrał go w jednej z kieszeni, by był na podorędziu. Potem pierwszy ruszył do środka, przystając na widok lufy karabinu, aczkolwiek nie będąc bardzo zaskoczonym - na pewno było ich słychać, a jak ktoś tutaj tkwił tyle czasu, to musiał być gotowy wypalić w każdej sekundzie.

To co było bardziej interesujące, to... bestia, która chyba wydawała się przynajmniej częściowo... oswojona? W każdym razie, nie wpierdoliła jeszcze typa pod ścianą, a to dużo. Krogul zmrużył oczy, patrząc to na niego, to na nią.

- Wyluzuj. Jesteśmy kolejną ekipą, co próbuje tutaj znaleźć coś ciekawego. Póki co znaleźliśmy w pizdu trupów i w pizdu tego gówna, które wyścieła korytarz za nami... i najwyraźniej siedzi sobie pod ścianą tutaj. - wskazał brodą na stworzenie. - Krogul jestem. To w korytarzu to twoja robota? I jakim cudem to cię nie wpierdoliło jeszcze? Wszystkie pozostałe od razu się na nas rzucały. -
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mol
Awatar użytkownika
Posty: 61
Rejestracja: 17 maja 2023, o 20:26
Miano: Mol Saerth
Wiek: 20
Klasa: Strażnik
Rasa: Drell
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 9.070

Re: Rozpadlina

23 kwie 2024, o 09:40

Mol opuścił głowę, słysząc o kolejnej stracie, której ich towarzyszka doznała. Z jego ust wyrwało się ciche westchnięcie, po którym to ponownie wbił swoje spojrzenie w kierunku, w którym zmierzali.
-Życie na każdym kroku pokazuje nam, jak kruche ono jest. Na Cytadeli straciłem łącznie trzech towarzyszy. Jeden wyzionął ducha na moich kolanach podczas misji. Wielomiejscowe oparzenia pierwszego, drugiego i trzeciego stopnia, utrata dwóch kończyn... Przepraszam. - na moment wrócił wspomnieniami do swojego życia jako SOC, a jego doskonała, fotogeniczna pamięć przywołała tak Molowi jak i innych jedną z jego misji, kiedy to grupa terrorystów uraczyła ich materiałami wybuchowymi. Mol przez chwilę wydawał się być w transie, kiedy to rozpamiętywał głośno tamte wydarzenia. Szybko jednak się ocknął i przeprosił, starając się odzyskać fason. Przedzierał się nadal przez bagnistą breję pełna szczątków i bogowie wiedzieli czego jeszcze.
-Wydaje mi się, że tym bardziej musimy więc znaleźć Velę lub jej ciało. Żeby wola Teli się wypełniła. - skomentował stwierdzenie Neli. A następnie skupił się na cichym warkocie, który dobiegł do jego uszu. Znał go doskonale, gdy był zanurzony samotnie w ciemności ten dźwięk wrył mu się do głowy niczym szpony. Poprawił chwyt na pistolecie.
-Jeden, może dwóch. - szepnął, idąc dalej, osłaniając Kiru i Krogula. Następnie dostrzegli nieznajomego mężczyznę oraz jedną bestię, która chyba była już po obiedzie, bo ani myślała na nich skakać. To na potworze Mol się skupił, będąc gotowym by wywalić w niego całe ogniwo, jeśli spróbuje na nich skoczyć. Gadanie zostawił pozostałym
ObrazekObrazek
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 418
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Rozpadlina

23 kwie 2024, o 17:36

Ostrzeżenie Neli sprawiło, że spojrzała w ciemny wylot prawego tunelu niepewnie. Jeśli były tam te dziwaczne mutanty i człowiek, jakim cudem jeszcze nie słyszeli odgłosów walki? A może przemienieńcy jednak potrafią mówić? Może przemiana nie degradowała ofiar do odstawowych, zwierzęcych funkcji, zachowując ich świadomość, wspomnienia i możliwość rozumowania? Jeśli tak było, znaczyć to mogło dwie rzeczy - po pierwsze, że dla przemienionych wciąż jeszcze była nadzieja, że proces być może udałoby się odwrócić. Po drugie, że w takim razie śmierć Teli była zupełnie niepotrzebna, a ich przewodniczka wciąż mogłaby żyć. Nie, przecież to nie trzymało się kupy, gdyby te przemienione istoty mogły mówić i logicznie myśleć, z pewnością wydostałyby się na zewnątrz Rozpadliny i szukałyby pomocy dla siebie i innych. A przecież wszystkie stworzenia, które do tej pory napotkali, były zdecydowanie agresywne i atakowały ich, nawet nie próbowały się komunikować!

W pierwszej chwili nie skomentowała komentarza Neli na temat trzeciej z sióstr, westchnęła tylko lekko za przyłbicą swojego hełmu. Nie jej było oceniać panujące między siostrami stosunki i relacje. Jedno było pewne - jeśli uda im się odnaleźć Velę, Nela będzie miała dekady na obarczanie jej winą za śmierć trzeciej z sióstr... Czy powinna? - Jeśli ją odnajdziemy to pamiętaj, że tylko ona ci już została. Nie obwiniaj jej o śmierć siostry, to nie jej wina, że Tela została przemieniona. Proszę cię o to - skinęła do przewodniczki, po czym za pozostałymi ruszyła w głąb mrocznego korytarza.

Gdy rozpoznała głuchy, gardłowy warkot zapamiętany z walki w korytarzach dwa poziomy wyżej, przystanęła na chwilę wahając się, czy na prawdę chce iść dalej. Wszyscy wiedzieli jakie zagrożenie niosły za sobą kły i pazury mutantów, czy Tori miała ochotę ryzykować bardziej niż to było możliwe? Pozostali jednak powoli parli przez cuchnącą breję naprzód i w momencie, gdy Tori już otwierała usta by wyrazić swoje obawy i - mimo, że wcześniej namawiała do sprawdzenia tej odnogi korytarza - zawrócić zespół do rozwidlenia, usłyszała wyraźnie dźwięk uderzenia i następujące po nich słowa. To jakby zwolniło blokadę trzymającą Tori w miejscu. Mężczyzna, którego słyszeli nie krzyczał, nie było słychać odgłosów walki, nie zachowywał się w sposób nietypowy - bardziej sprawiał wrażenie, że w pełni kontrolował sytuację. Może udało mu się schwytać i związać lub w jakiś sposób unieszkodliwić jednego z przemienionych? Jeśli tak, dawało to szansę na dowiedzenie się czegoś więcej o tych istotach, a doświadczenie mężczyzny mogłoby pomóc im wszystkim poskładać rozsypane kawałki układanki i odpowiedzieć na przynajmniej kilka pytań. A co, jeśli był ranny i zakażony? Tela w końcu nie przemieniła się od razu. Czy w takiej sytuacji, wiedząc już to, czego dowiedzieli się do tej pory, Tori była w stanie powtrzymać przemianę i uratować tego mężczyznę? Jej skaner medyczny nie działał, mogła działać jedynie na ślepo, korzystając z własnych zapasów. Czy to jednak wystarczy?

Tak czy siak, z mężczyzną trzeba było porozmawiać i dowiedzieć się więcej. Nie wyciągając jeszcze broni Tori ruszyła pewnym krokiem do przodu, wciskając się do środka zaraz za Kiru i Krogulem i stanęła jak wryta na widok wycelowanej w wejście pomieszczenia lufy. Krogul odezwał się pierwszy, a jej spojrzenie uciekło w bok, na zmutowane stworzenie, które zawarczało groźnie na ich widok i szarpnęło się, jakby chcąc skoczyć naprzód, zaatakować intruzów. Nadzieje Tori na to, że stworzenie będzie obezwładnione i unieszkodliwione rozwiało się natychmiast - a jednak, co było jeszcze większą ciekawostką niż fakt, że napotkali tutaj nie przemienionego człowieka, stworzenie wydawało się być posłuszne nieznajomemu. O co tutaj chodziło? I kim był ten mężczyzna? Czy to jego sygnał alarmowy wychwyciła na wyższym poziomie?

- Niam Ramez? Czy pan to Niam Ramez? - odezwała się w zapadłej ciszy, wciąż uważnie przypatrując się stworzeniu, gotowa użyć swojej biotyki gdyby tylko zachowało się agresywnie - Kilka poziomów wyżej wyłapałam jego sygnał alarmowy pochodzący z tej okolicy. Poproszono nas żebyśmy spróbowali mu pomóc, kiedy zejdziemy do Rozpadliny. Czy to pan?

Na usta cisnęło jej się wiele pytań - zwłaszcza o to, w jaki sposób mężczyzna obezwładnił i nie dał się zagryźć jednemu z tych stworów, ale te pytania zostały już zadane przez Krogula, więc nie było potrzeby ich powtarzać. Za to ponownie skierowała wzrok w kierunku ukrytego w cieniu mężczyzny i wylotu lufy jego broni - Lestem lekarzem, czy jest pan ranny? Czy te stworzenia coś panu zrobiły...? Ugryzły pana? - to była jedna z istotniejszych rzeczy, których Tori chciała się dowiedzieć. Odpowiedzi, czy mogą się spodziewać, że już wkrótce zamiast jednego będą mieli przed sobą dwa mackostwory, nastawione potencjalnie agresywnie. Jeżeli była jakaś szansa, że znajdujące się w jej apteczce antybiotyki pomogą, była gotowa spróbować ocalić mężczyznę, a dzięki temu być może dowiedzą się jak powtrzymać przemianę lub wręcz ją cofnąć.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 665
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Rozpadlina

23 kwie 2024, o 22:17

Kiru oczywiście słyszała o zarazie panującej ostatnio na Omedze, w końcu nie była przez ostatnie kilka miesięcy pogrążona w śpiączce. Jednak z tego co słyszała to, pomimo że umarło całkiem sporo osób, to epidemię szybko udało się opanować. Prawdopodobnie jedynym co wyróżniało tę konkretną chorobę na tle innych były plotki o testach broni biologicznej. Czyjej? W tym plotkarze nie byli do końca zgodni.
Stwierdzenia odnośnie trzeciej z sióstr nie skomentowała w żaden sposób, głównie dlatego że nie czuła jakby mogła dodać coś naprawdę pomocnego w tym temacie. No bo co miała jej powiedzieć? Że powinna wziąć się w garść bo nie ona pierwsza i nie ostatnia straciła kogoś bliskiego? Nie, lepiej żeby pocieszaniem zajęły się odpowiedniejsze do tego osoby.
- Spójrz na ten odcinek, - rzuciła do Krogula, kiwając w stronę osmaleń na ścianach – rzucili tu coś wystarczająco mocnego, że te stworzenia dosłownie się stopiły. Może granaty zapalające albo miotacze ognia. - dobrze było gdyby udało im się dalej zdobyć coś o większej sile ognia, ale z drugiej strony broń zapalająca w wąskich przejściach mogła być równie niebezpieczna dla wrogów jak dla nich samych.
Widok jaki zastali na końcu korytarza był, co tu dużo mówić dość niecodzienny. Jednak pytania odnośnie tożsamości mężczyzny jak i tego w jaki sposób udało mu się poskromić stworzenie, zostały już zadane przez resztę, Kiru skupiła się raczej na obserwowaniu otoczenia i pilnowaniu korytarza, którego przyszli. Stwory tam mogły być martwe, ale nie było gwarancji, że hałas nie zwabi ich nieco bardziej żywotnych kuzynów.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 214
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: Rozpadlina

23 kwie 2024, o 23:28

Carlos wlókł się jak cień albo zombiak na uboczu całej grupy. Czuł się jak gówno i nie był pewien czemu. To nie tak, że zabił pierwszy raz, nawet nie pierwszy raz zabił kogoś kto go zatrudnił. Czemu więc czuł się jak śmieć? Śmierć towarzyszyła mu całe życie, jeszcze jako dzieciak widział jak napadnięto i zastrzelono kogoś w ciemnej uliczce. Wcześniej, kiedy był bardzo małym dzieckiem, jego oboje rodziców zginęło w wypadku, czego nie jest pewien. Prawdopodobnie wmówił to sobie, że go nie porzucili jako niechcianego, ale efekt jest taki sam.
Nawet nie słyszał co kto mówił, jakby będąc we własnym świecie, odcięty od rzeczywistości. Lekko kręciło mu się w głowie, jakby zgłodniał i spadł mu nieco cukier, takie akcje nie działy się od podstawowego treningu, kiedy spalał chore ilości kalorii i nie przyjmował ich dość. Automatycznie uniósł nieco broń, kiedy usłyszał obcy głos kogoś dalej. Wróg? Nie, nie wróg. Jeszcze nie wróg.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Rozpadlina

25 kwie 2024, o 22:21

Odpowiedź, którą wreszcie wypowiedziała Tori, wywołała blady uśmiech na twarzy Neli. Asari wyciągnęła z ładownicy modlitewnik i ołówek, którego zostały może dwie trzecie. Wypisała krótką odpowiedź i podstawiła notes kobiecie pod nos, by mogła w tym nierównym oświetleniu ją odczytać. mam jeszcze dwie Krogul, który jako pierwszy stanął w przejściu i przemówił swoim mocnym głosem, nie nastroił mężczyzny pozytywnie. Lufa jego broni uniosła się wyżej, wodząc po potężnej, krogańskiej sylwetce, jakby drżały mu ręce - lub jakby analizował, który element jego ciała mógł być słabym punktem, w który mógłby strzelić.
- Ciekawych rzeczy jest tu w cholerę. Ale nie wiem, czy chcecie zapłacić cenę. Ale nie, nie moja robota. Nie do końca - parsknął. Słowa Macbetha wcale go nie rozluźniły. Mimo tego, że kroganin skinął brodą na stworzenie obok, jego wzrok nadal utkwiony był w nim. - To Kelan. Mój kumpel. Gryzie.
Jego słowa zabrzmiały tak prosto i spokojnie, jakby stwierdzał jaka pogoda w tej chwili panuje na zewnątrz. Przekrzywił głowę, patrząc na pozostałych towarzyszy Krogula, którzy pojawiali się w przejściu.
Dopiero słowa Te'erii sprawiły, że mężczyzna zmarszczył lekko brwi. Zerknął na urządzenie, które tkwiło w rogu pomieszczenia. Milczał z początku, nieskory do odpowiedzi, analizując wszystko, co mu powiedziała i dopiero po chwili parsknął śmiechem, dochodząc do jakiegoś wniosku.
- Nie wierzę, że to cholerstwo zadziałało - mruknął, wpatrując się w urządzenie. Z daleka wyglądało jak puszka złomu, choć wydobywało się z niej ciche, ledwie słyszalne buczenie. - Znalazłaś mnie, pani doktor. Nie ukrywam, że w zajebiście dobrym momencie.
Stęknął lekko, poprawiając się w miejscu. Tori z daleka dostrzegła, że jego brzuch oraz prawa noga są pokryte krwią. Pomimo początkowej wrogości, jej słowa szybko ociepliły jego nastawienie. Opuścił broń, pozwalając jej opaść na zdrową nogę.
- Pomoc się przyda. Kelanowi nie spodobało się, że przypiąłem go do ściany. Musiałem zrobić w nim dwie dziury żeby ostudził mu się zapał - wyjaśnił, wskazując brodą stworzenie. Z takiej odległości i w tym świetle nie widzieli dziur, o których mówił, ale dostrzegli kompozytowy łańcuch, który przybity był do ściany. - Czym ty jesteś? - zapytał nagle, gdy Kiru wsunęła się do środka pomieszczenia, wraz z Krogulem zajmując niemal jego jedną trzecią - i przybliżając resztę ich do niego, oraz stworzenia obok.
- Wybraliście sobie gówniane miejsce na wycieczkę, ale nie ukrywam, że cieszy mnie obecność lekarza - mruknął. Nawet, jeśli Tori podeszła blisko sama, wciąż trzymał w dłoni broń, nie do końca jej ufając. Z bliska wyglądał na odwodnionego. - Jeśli chcecie mnie ograbić z dobytku to uprzedzę was - nie zostało mi nic. Nawet żarcie.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 418
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Rozpadlina

27 kwie 2024, o 14:43

Mężczyzna nie potwierdził swojej tożsamości bezpośrednio, ale Tori uznała, że tyle jej wystarczy. Wsunęła się do wnętrza omijając Krogula i unosząc lekko w górę dłonie by pokazać, że nie jest wrogo nastawiona i nie ma złych zamiarów, zbliżyła się do mężczyzny, uważając przy okazji żeby nie znaleźć się zbyt blisko Kelana. Wyjaśniło się przy okazji w jaki sposób ich rozmówca zapanował nad stworem - dopiero po jego słowach Tori dostrzegła gruby łańcuch łączący Kelana ze ścianą. Nie znając jednak ani zasięgu łańcucha, ani jego wytrzymałości, ani siły stworzenia, wolała nie ryzykować pobytu w jego pobliżu. Jeśli inni chcą przyjrzeć mu się dokładniej - proszę bardzo, robią to na własną odpowiedzialność.

Mężczyzna był ranny i wycieńczony, co było widać na pierwszy rzut oka, ale żeby mu pomóc Tori musiała go przebadać, wystawiając się jednocześnie na ryzyko. Jeżeli jej teoria, że pogryzienie przez zakażonego wywołuje kolejną przemianę u ofiary, Niam mógł być tykającą bombą zegarową.

- Nie wygląda to najlepiej - starając się ignorować broń mężczyzny która znalazła się niebezpiecznie blisko niej, ukucnęła przy nim, rozchylając zakrwawione ubrania by przyjrzeć się ranie - Pogryzł pana już po pełnej przemianie, czy jeszcze w jej trakcie? Jak dawno to było? - w jej głowie tliła się jeszcze nadzieja, że ci, którzy nie przeszli pełnej metamorfozy mogli jeszcze nie infekować, a stawali się wektorem zakażenia dopiero wtedy gdy patogen, wirus czy czynnik mutagenny - cokolwiek było za przemianę odpowiedzialne - w pełni opanowało zakażonego. Pytanie o czas jaki upłynął od pogryzienia miało kontekst czysto informacyjny - od pogryzienia Teli do jej przemiany minęło jakieś pół godziny, może 45 minut. Jeżeli ten mężczyzna został pogryziony wcześniej, być może ryzyko kolejnej przemiany było stosunkowo niskie - Proszę nam powiedzieć co pan wie. Co powoduje przemianę? Był pan na niższych poziomach? Czy wie pan co uruchomiło ten mechanizm infekcji?

Najchętniej zadałaby jeszcze dziesiątki kolejnych pytań, ale wolała nie zasypywać nim mężczyzny jeszcze teraz. Skinęła w kierunku Thescii wskazując na torbę znajdującą się w jej posiadaniu i wykonując zapraszający gest. O ile dobrze pamiętała, to turianka niosła prowiant, w tym elektrolity, mężczyzna zaś z pewnością potrzebował jednego i drugiego - Od jak dawna nie ma pan prowiantu? W tym upale można się szybko odwodnić. Mamy wodę... - licząc na to, że Thescia domyśli się o co Tori chodziło gdy wskazywała na torbę z prowiantem i turianka podzieli się z nim częścią ich żelaznych racji, odezwała się ponownie do Niama, odpinając z zaczepów na plecach nieaktywną Amet i otwierając jej grzbietową pokrywę by dostać się do zawartości apteczki - Ale najpierw muszę pana zbadać i oczyścić ranę. - szarpnięciem rozdarła jego zakrwawioną bluzę by dostać się do rany, wydobytą z apteczki gazą i środkami dezynfekującymi próbowała oczyścić poranione miejsca. Oczyszczenie i dezynfekcja ran, injektor napełniony końskimi dawkami antybiotyków, medi-żel, stapler do zamknięcia większych ran, odkażanie, bandaż by odizolować ranę od środowiska - wszystko wykonywała niemal mechanicznie, jednocześnie przysłuchując się odpowiedziom mężczyzny na jej pytania i ewentualnym pytaniom zadawanym przez pozostałych. Jej rola ograniczała się teraz tylko do wsparcia medycznego - opatrzenie rannego i próba utrzymania go przy życiu była teraz priorytetem. Nieco tylko ważniejszym od ustalenia, czy to, co właśnie robiła miało sens i mogło zakończyć się sukcesem, a nie było z góry skazanym na porażkę, pustym marnowaniem zasobów, bo przed sobą ma kolejnego przemienieńca - tym razem takiego który jeszcze sam nie wie, że już wkrótce będzie wyglądał i zachowywał się zdecydowanie inaczej.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mol
Awatar użytkownika
Posty: 61
Rejestracja: 17 maja 2023, o 20:26
Miano: Mol Saerth
Wiek: 20
Klasa: Strażnik
Rasa: Drell
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 9.070

Re: Rozpadlina

27 kwie 2024, o 18:40

Mol zamilkł całkowicie, skupiając swoje zmysły całkowicie na potworze, który aktualnie mógł nie stanowić zagrożenia... Pytanie tylko na jak długo. Nie zamierzał pozwalać sobie na nieostrożność, nie chciał ryzykować by kogoś jeszcze spotkał ten, gorszy od śmierci los. Jego głowę zaczęło jednak dręczyć pytanie. Czy i ich znajomą Asari dałoby się w ten sposób "uspokoić"? Czy dało się ją zabezpieczyć na czas poszukiwania leku? O ile taki oczywiście istniał. Mimowolnie spojrzał na ostatnią z sióstr, delikatnie klepiąc ją po ramieniu. Nie wiedział jak jej pomóc a szczerze jej współczuł, mimo iż pracowała dla organizacji, którą gardził. Nawet najemnicy mieli swoje, łamiące serce, historie.
ObrazekObrazek
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 163
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 46.405
Medals:

Re: Rozpadlina

11 min temu

Typ przed nim musiał być starym wyjadaczem, bo jednak nie stracił od razu czujności. To dobrze, bo przynajmniej będzie większym wyzwaniem niż ta typiara na górze. Gorzej jednak, że ich etatowa doktor beż granic rzuciła się, żeby mu opatrzyć rany, co z perspektywy Krogula było marnotrawstwem zasobów. Podejrzewał bowiem, że miał przed sobą Farkana, nawet jeśli brak oznaczeń nie potwierdzal tej teorii. To jeszcze jednak nic nie znaczyło, bo mógł je oderwać, bądź jako sam szef bandy ich nie mieć. A to, że przeżył tak długo wskazywać by mogło, że jest starym wyjadaczem.

Niemniej... informacje mogły im się przydać, dlatego przesunął się tylko, tak by moc kontrolować z boku postępy leczenia oraz by stwor w razie czego rzucił sie najpierw na samego Bezimiennego. Patrzył również, czy gdzieś obok nie leżą oderwane oznaczenia bądź resztki uniformu z nimi. Do tego pilnował ręce gościa, gotów połamać ku palce jeśli tylko sprobuje nacisnąć spust i się wyrwać.

- Swoją drogą, z której ekipy jesteś i jak się nazywasz? Widzieliśmy na górze napisy na ścianach, sami też się podpisaliśmy, ale kurwa - nie sądziłem, że zwykle zadanie związane ze zmapowaniem terenu przerodzi się w coś takiego. - gwizdnal cicho pod nosem.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Dystrykt Doru”