4 kwie 2024, o 17:27
Jednym z wielu plusów bycia Widmem było to, że mogła sobie "pozwolić" na zatrudnianie takiej Meery. Oczywiście nie bezpośrednio, ale wciąż, miała dostęp do kontaktów i koneksji, których normalne zbudowanie zajmowałoby dekady, jeśli nie więcej. Gotowa siatka do wykorzystania w dowolnej sprawie. Szpiedzy, informatorzy, kontakty w policjach...gdyby chciała zostać nagle terrorystą lub przestępcą, wpierw byłaby Widmem. Zdecydowanie.
- W porządku. Wszystko, dopóki nie będą nam przeszkadzać - sama raczej zignorowałaby rannych, ale może lepiej, że wszystko wygląda z zewnętrznej perspektywy bardziej ordynarnie. - Dobrze. Dziękuję. - odrzuciła ozięble, choć oczywiście doceniła jej możliwości i czyny. Spokojnie przeszła bliżej barierki, obserwując dalej zniszczenia i kontynuując podwójne konwersacje. Meera jednak nic już nie mówiła, a przemówił do niej Mark.
- Miejmy nadzieję, że siły policyjne je zabezpieczą - odpowiedziała mu, wchodząc już do nowego, podstawionego przez Meerę promu. Nie miała najlepszej renomy, jeśli chodziło o statki, ale pogodziła się już z tym, że te miały przy niej krótką żywotność. Zobaczy się jak długo ten pociągnie. - Choć nie wiem jak skorumpowane są. Jedyne, co mogę ci powiedzieć, to to, że dalej jesteśmy w dupie. - ale trochę z tej dupy wyszli. To jest, wyjdą, zależnie od tego, co odkryją w laboratorium.
Lot zaczął się automatycznie, tak więc mogła rozsiąść się na fotelu. Zdjęła hełm, który na szczęście miał się w lepszym stanie, niż ten Huntera i prawie od razu, automatycznie dobyła najsilniejszego oręża, jaki miała - papierosa. Na nerwy działał w tym momencie idealnie, tak więc nie przejmowała się tym, że będzie kopcić potencjalnie niepalącemu "koledze". Zamiast jednak melancholijnie patrzeć w okno i użalać się nad swoim losem, zerknęła na Marka.
- Masz zaprzyjaźnioną klinikę, czy mam ci coś zorganizować? - spojrzała na jego łuk brwiowy i wszystkie inne uszkodzenia, których oboje doznali. W pytaniu nie było klasycznego nieprzyjemnego tonu, czy insynuacji, że jest biedakiem bez kontaktów, po prostu chciała zadbać o sojusznika, z którym chyba na razie utknie. Co do ran, jej też się oberwało. Bardziej powierzchownie, niż jemu, ale szarpanina z dwójką statkowych ochroniarzy dalej dawała jej się we znaki.
Gdy dolecieli na miejsce, też nieco się rozejrzała. Obawiała się szpiegów, ale nie widziała podejrzanych jednostek. Przywitała ją korporacyjna asystentka laboratoryjna, a Mark znowu się odezwał:
- Hm? Tak, naturalnie - powiedziała od razu, może nawet z lekkim zaskoczeniem. Nie planowała oddzielać go od tej informacji, gdyż ich sojusz opierał się na tym, że oboje chcieli poznać dokładną zawartość tej puszki.
Trzy dni. Sporo czasu - na regenerację, odzyskanie spokoju ducha, może przypieczętowanie sojuszu czy zawezwanie posiłków. Będzie pewnie musiała złożyć raport..i może zacznie prowadzić jakieś śledztwo.
- Zrozumiałe. Skontaktujcie się ze mną tak szybko, jak będzie to możliwe. - odrzekła krótko, wiedząc, że nie może nalegać na przyspieszenie procesu. Meera na pewno zapłaciła wszelkie pieniądze, by zrobiono to w największym priorytecie, ale takie rzeczy po prostu trwały, tak musiało być.
Ostatnio zmieniony 15 maja 2024, o 02:36 przez
Emilia Östberg, łącznie zmieniany 1 raz.