-
Nie pomagasz - powiedział tym nieobecnym, stłumionym tonem, którym zwykle posługują się ludzie aktualnie pochłonięci jakimś innym zajęciem.
Nawet skupiony na oknie dialogowym wyświetlanym przez jego omni-klucz, nie mógł całkowicie zignorować siedzącej nieopodal asari. Co gorsza nie chodziło nawet o jej krągłą i powabną ... osobowość, a raczej łagodnie ujmując, irytujące zachowanie. Po tym jak udało mu się ostatecznie stwierdzić, że kobieta ma z omni-kluczem tyle wspólnego, co on z hanarem, nie potrafił jej jednak winić. Sytuacji to jednak w żaden sposób nie poprawiało i Peter musiał po prostu kontynuować pomimo skandalicznych warunków pracy, faktu że regularnie grożono mu śmiercią, rzucano w niego meblami, a lodówka pełna była paskudnego jedzenia, które oczywiście pochłonął w całości, co naturalnie pominie się w ewentualnej pisemnej skardze.
Całe to rozmyślanie zmusiło go do refleksji nad sporym deficytem czasowym. Przy czym jego ewentualny nadmiar nie był mu potrzebny do pracy, a raczej możliwości dłuższego narzekania. W kwestii hakowania wszystko zmierzało do szczęśliwego finału. Nawet jeśli konieczność wykonywania dwóch skomplikowanych operacji w tym samym momencie było nie lada wyczynem. Pilot nie mógł nie potraktować tego jako wyzwania i w efekcie zmotywować się do działania.
Próba poradzenia sobie z wirusem na swoim omni-kluczu była o tyle prostsza, że pracował na sprzęcie, z którego korzystał od lat. Pierwszym krokiem było więc zlokalizowanie natrętnego kawałka kodu. Uruchomić program diagnostyczny, zakamuflować jego działanie, tak by nie uruchomić ewentualnych protokołów zabezpieczających wirusa, zminimalizować, odczekać, wrócić później, przejść do drugiego zadania.
Dysk był ... kłopotliwy. Zabezpieczony zbyt dobrze, by miał poradzić sobie z nim tak szybko konwencjonalnymi metodami. Peter musiał więc wykazać się odrobiną kreatywności. Otoczony zaporami nie miał jak walczyć na dwa fronty. Mógł więc tylko zmusić oba do zajęcia się sobą. Może i nie miał możliwości aktywowania swoich modułów, ale to wcale nie oznaczało braku dostępu do ich kodu źródłowego. Skopiował jeden z nich i wykorzystał do stworzenia prostej maski. Krótko mówiąc, wszystko co za nią ukryje, z punktu widzenia systemu będzie interpretowane jako pancerz technologiczny.
Niemal w momencie kiedy skończył, niewielkie okno dialogowe poinformowało go o zakończeniu diagnostyki. Mógł więc przejść do działania. Chwilę później dysk z danymi został wzięty przez wirusa za pancerz technologiczny i oczywiście zgodnie z protokołem podjęto działania mające na celu jego ograniczenie. Z drugiej strony blokada danych zinterpretowała to jako próbę włamania. Analizując przydługawy ciąg pozornie przypadkowych znaków, oczami wyobraźni obserwował dwa systemy rozjarzone niczym drzewka choinkowe. Było to wszystko czego potrzebował. Teraz kiedy widział dwie niechciane blokady, mógł bez problemu je wyizolować, nie naruszając jednocześnie potrzebnych mu danych, które w całym tym zamieszaniu pozostawały nieaktywne.
Fakt, nie miał czasu na łamanie zabezpieczeń, ale wcale nie musiał tego robić. Zamiast tego zamknął je wewnątrz swojego omni-klucza, a chwilę później wyrzucił, jakby nie były niczym poza natrętnymi wiadomościami pełnymi reklam środków na powiększenie tego i owego.
-
Brawo. Właśnie udało ci się uzyskać dostęp.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąNiby załatwiliśmy to na GG, ale dla formalności wrzucam odpowiedź w temacie.
Na jakim statku Wedrownej Floty sie urodzilam AZVO?
Tesleya