Re: Siedziba Holtz Unlimited
: 7 wrz 2014, o 17:17
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vorcha odnalazł swe zbawienie w pokoju obok, do którego miał najbliżej. Na szczęście dla Ritavuori, nie obrał sobie za cel domycia się w jej łazience. W czasie,w którym się domywał, przybyła już ekipa sprzątająca. Wtedy to właśnie Jaana mogła zaobserwować cudy techniki w postaci maszyn, które pozbyły się brudnej masy z korytarza i przystąpiły do czyszczenia pokoju Pyraka, kiedy ten opuścił łazienkę kogoś innego.
- Bezmózgi vorch! - krzyknęła na ten widok kobieta, posługując się wreszcie językiem angielskim.
Po upływie około godziny łazienka była w miarę wyczyszczona. W tym czasie Pyrak mógł pozwiedzać sobie piętro budynku, co zamierzał zrobić wcześniej. Nie znalazł jednakże niczego ciekawego, jako, że większość ludzi zniknęła po wychyleniu się zza rogu i dostrzeżeniu płynącej ku nim, brunatnej masy. Oczywiście zamykając pomieszczenia na klucz.
Reszta wieczoru upłynęła w spokoju i bez tego typu wypadków. Vorch mógł wrócić do swego pokoju, w którym nakazano mu już zostać mimo tego, że zapachu nie do końca dało się wywabić. Następnego ranka przywitał ich nie kto inny jak Dione.
- Jeśli jesteście gotowi to ruszamy. Na lądowisku czeka na nas prom, który zawiezie nas do doku. Śniadanie zjecie już na pokładzie - wyrzuciła z siebie beznamiętnym tonem, gdy już każde z nich opuściło swój pokój i stanęło w korytarzu.
Wyglądała identycznie jak wczorajszego dnia, co nie zdziwiło już nikogo. Ruszyła niemal natychmiast po usłyszeniu bądź zauważeniu oznak gotowości, kierując się do windy, która miała zabrać ich na lądowisko.
- Pan Holtz kazał mi również przekazać, że jest mu przykro, lecz nie może wam towarzyszyć. Połowa ustalonej kwoty znajduje się na waszym koncie. Na miejscu będziecie mogli również obejrzeć wyposażenia przeznaczone dla waszej misji. Nie wchodzą one oczywiście w wynagrodzenie po jej zakończeniu.
Poprowadziła ich następnymi korytarzami, gdy winda się otworzyła, wypuszczając ich na krótki korytarz wychodzący na ich miejsce docelowe. Na lądowisku czekał już prom nieposiadający żadnych oznaczeń, w którym Dione zajęła miejsce z przodu, biorąc na siebie kierowanie.
Droga przed nimi była stosunkowo długa. Przez całe minuty obserwowali przez okna, jak opuszczają centrum Nos Astry, udając się w stronę stref stricte przemysłowych i rozmieszczonych na obrzeżach miasta. Po około trzydziestu minutach pojazd zaczął wreszcie zwalniać i powoli zbliżać się ku powierzchni planety, ponad którą wcześniej leciał. Okolica nie wyglądała zbyt ciekawie przez kompletną pustkę w okolicy co najmniej sześciu kilometrów średnicy od prywatnego doku, do którego zmierzali. Żadnych budynków mieszkalnych, jedynie jednakowo wyglądające fabryki nieposiadające z zewnątrz żadnych odznaczeń.
Takowych nie miał również ten dok. Dopiero po tym, jak prom wypuścił z siebie swych pasażerów, zaparkowany przez Dione, a sama grupa trafiła do środka hangaru, dostrzegli co w sobie chowa.
Statek, przed jakim się znaleźli, na Peterze nie zrobił tak wielkiego wrażenia jak na stojącej obok niego Jaanie. Średniej klasy fregata była dla niej, stojącej obok, olbrzymem, przerastającym Kuguara. Nie w tak znacznym stopniu, lecz wystarczającym.
W doku kręciły się setki ludzi, żadne z nich jednak nie posiadało typowego dla Holtz Unlimited uniformu. Nie dostrzegli również nikogo pasującego do akt osobowych zespołu, z którym mieli pracować. Wszystko wskazywało więc na to, że mieli do czynienia z ludźmi niezaangażowanymi aktywnie w projekt Kestrel - ba! Być może niemających pojęcia o tym, do jakiego zadania przygotowują statek i jego załogę.
Dione jednak poprowadziła ich nie do wejścia na statek, lecz w dalszą stronę hangaru, ku strefie wypełnionej towarem do załadunku. W niej też dostrzegli pierwszą znajomą postać, Rosette Cayne.
- Rosette - odezwała się Dione, po raz pierwszy w ich obecności zwracając się do kogoś po imieniu. Tym samym zwróciła na nich uwagę blondynki, zajętej przeglądaniem danych na datapadzie. Obejrzała się, natrafiając wzrokiem na syntetyczkiem, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Dione! Przybyliście w ostatniej chwili, Holtz kazał nam się zebrać jeszcze przed odlotem i przedyskutować kwestię wyposażenia i wszczepek. - oznajmiła grupie, jednocześnie przyglądając się każdemu z trójki z wyraźnym zaciekawieniem. Mimo tego, że najprawdopodobniej i ona otrzymała akta osobowe reszty zespołu. - Możesz wracać na statek - dodała po chwili w stronę niebieskowłosej, która przytaknęła na te słowa, odwracając się i ruszając w stronę wejścia na pokład.
- Czyli jesteśmy już w komplecie. Pewnie każde z was czytało na mój temat, nie muszę się przedstawiać. Czekamy na koniec przygotowań, więc możemy załatwić kilka spraw już teraz, odprawa ruszy po wylocie. - mówiąc to, uruchomiła swój omni-klucz, zgrywając nań dane z datapadu i przesyłając je do każdego z trójki, o czym zakomunikowały im sygnały dźwiękowe. - To jest wyposażenie, jakie nam przydzielono. Wybierzcie co wam pasuje, w razie czego znajdziecie pozostałe rzeczy w zbrojowni. Słyszałam, że mamy też dostać pojazd naziemny zamiast promu, ale jak na razie niczego nie wiem. Tak jest, kiedy ktoś nagle zmienia sobie plany - westchnęła, powracając wzrokiem do swojego datapadu. - Wasze wybory prześlijcie mi. O miejscu do spania więcej powie wam pewnie Dione, powinna być w kokpicie z Vilmayą. Kapitan Sanghi gdzieś się tu kręci i wszystko sprawdza, pewnie będzie więcej wiedział na temat czasu wylotu i tego pieprzonego pojazdu naziemnego, możecie go o to ode mnie spytać - fuknęła sfrustrowana, odgarniając wydostające się z kucyka kosmyki blond włosów, opadających jej na twarz gdy pochylała głowę pogrążając się w lekturze. - Beldias będzie pewnie chciał z wami pogadać odnośnie czasu uruchomienia wszczepek, ale o to też musicie spytać Dione. Jesteśmy pierwszą grupą, już przez to przeszliśmy. W razie czego znajdziecie go w centrum medycznym, tak jak Calderę. Zemke za to się gdzieś tu kręciła, wciąż ją czuję. Pewnie kontroluje przenoszenie jej rzeczy, zebrała ze sobą co najmniej dwa razy więcej niż wynosił limit.
Łatwo było zauważyć zwrot wciąż ją czuję w słowach Rosette, lecz ona wydawała się nie zwracać na to uwagi. Wyraźnie zakończyła ten temat, pozostawiając im wolną wolę. Oraz informacje na omni-kluczach.
Wyposażenie dla załogi Endeavour, zlecenie nr. 183/A17-X2
Vorcha odnalazł swe zbawienie w pokoju obok, do którego miał najbliżej. Na szczęście dla Ritavuori, nie obrał sobie za cel domycia się w jej łazience. W czasie,w którym się domywał, przybyła już ekipa sprzątająca. Wtedy to właśnie Jaana mogła zaobserwować cudy techniki w postaci maszyn, które pozbyły się brudnej masy z korytarza i przystąpiły do czyszczenia pokoju Pyraka, kiedy ten opuścił łazienkę kogoś innego.
- Bezmózgi vorch! - krzyknęła na ten widok kobieta, posługując się wreszcie językiem angielskim.
Po upływie około godziny łazienka była w miarę wyczyszczona. W tym czasie Pyrak mógł pozwiedzać sobie piętro budynku, co zamierzał zrobić wcześniej. Nie znalazł jednakże niczego ciekawego, jako, że większość ludzi zniknęła po wychyleniu się zza rogu i dostrzeżeniu płynącej ku nim, brunatnej masy. Oczywiście zamykając pomieszczenia na klucz.
Reszta wieczoru upłynęła w spokoju i bez tego typu wypadków. Vorch mógł wrócić do swego pokoju, w którym nakazano mu już zostać mimo tego, że zapachu nie do końca dało się wywabić. Następnego ranka przywitał ich nie kto inny jak Dione.
- Jeśli jesteście gotowi to ruszamy. Na lądowisku czeka na nas prom, który zawiezie nas do doku. Śniadanie zjecie już na pokładzie - wyrzuciła z siebie beznamiętnym tonem, gdy już każde z nich opuściło swój pokój i stanęło w korytarzu.
Wyglądała identycznie jak wczorajszego dnia, co nie zdziwiło już nikogo. Ruszyła niemal natychmiast po usłyszeniu bądź zauważeniu oznak gotowości, kierując się do windy, która miała zabrać ich na lądowisko.
- Pan Holtz kazał mi również przekazać, że jest mu przykro, lecz nie może wam towarzyszyć. Połowa ustalonej kwoty znajduje się na waszym koncie. Na miejscu będziecie mogli również obejrzeć wyposażenia przeznaczone dla waszej misji. Nie wchodzą one oczywiście w wynagrodzenie po jej zakończeniu.
Poprowadziła ich następnymi korytarzami, gdy winda się otworzyła, wypuszczając ich na krótki korytarz wychodzący na ich miejsce docelowe. Na lądowisku czekał już prom nieposiadający żadnych oznaczeń, w którym Dione zajęła miejsce z przodu, biorąc na siebie kierowanie.
Droga przed nimi była stosunkowo długa. Przez całe minuty obserwowali przez okna, jak opuszczają centrum Nos Astry, udając się w stronę stref stricte przemysłowych i rozmieszczonych na obrzeżach miasta. Po około trzydziestu minutach pojazd zaczął wreszcie zwalniać i powoli zbliżać się ku powierzchni planety, ponad którą wcześniej leciał. Okolica nie wyglądała zbyt ciekawie przez kompletną pustkę w okolicy co najmniej sześciu kilometrów średnicy od prywatnego doku, do którego zmierzali. Żadnych budynków mieszkalnych, jedynie jednakowo wyglądające fabryki nieposiadające z zewnątrz żadnych odznaczeń.
Takowych nie miał również ten dok. Dopiero po tym, jak prom wypuścił z siebie swych pasażerów, zaparkowany przez Dione, a sama grupa trafiła do środka hangaru, dostrzegli co w sobie chowa.
Statek, przed jakim się znaleźli, na Peterze nie zrobił tak wielkiego wrażenia jak na stojącej obok niego Jaanie. Średniej klasy fregata była dla niej, stojącej obok, olbrzymem, przerastającym Kuguara. Nie w tak znacznym stopniu, lecz wystarczającym.
W doku kręciły się setki ludzi, żadne z nich jednak nie posiadało typowego dla Holtz Unlimited uniformu. Nie dostrzegli również nikogo pasującego do akt osobowych zespołu, z którym mieli pracować. Wszystko wskazywało więc na to, że mieli do czynienia z ludźmi niezaangażowanymi aktywnie w projekt Kestrel - ba! Być może niemających pojęcia o tym, do jakiego zadania przygotowują statek i jego załogę.
Dione jednak poprowadziła ich nie do wejścia na statek, lecz w dalszą stronę hangaru, ku strefie wypełnionej towarem do załadunku. W niej też dostrzegli pierwszą znajomą postać, Rosette Cayne.
- Rosette - odezwała się Dione, po raz pierwszy w ich obecności zwracając się do kogoś po imieniu. Tym samym zwróciła na nich uwagę blondynki, zajętej przeglądaniem danych na datapadzie. Obejrzała się, natrafiając wzrokiem na syntetyczkiem, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Dione! Przybyliście w ostatniej chwili, Holtz kazał nam się zebrać jeszcze przed odlotem i przedyskutować kwestię wyposażenia i wszczepek. - oznajmiła grupie, jednocześnie przyglądając się każdemu z trójki z wyraźnym zaciekawieniem. Mimo tego, że najprawdopodobniej i ona otrzymała akta osobowe reszty zespołu. - Możesz wracać na statek - dodała po chwili w stronę niebieskowłosej, która przytaknęła na te słowa, odwracając się i ruszając w stronę wejścia na pokład.
- Czyli jesteśmy już w komplecie. Pewnie każde z was czytało na mój temat, nie muszę się przedstawiać. Czekamy na koniec przygotowań, więc możemy załatwić kilka spraw już teraz, odprawa ruszy po wylocie. - mówiąc to, uruchomiła swój omni-klucz, zgrywając nań dane z datapadu i przesyłając je do każdego z trójki, o czym zakomunikowały im sygnały dźwiękowe. - To jest wyposażenie, jakie nam przydzielono. Wybierzcie co wam pasuje, w razie czego znajdziecie pozostałe rzeczy w zbrojowni. Słyszałam, że mamy też dostać pojazd naziemny zamiast promu, ale jak na razie niczego nie wiem. Tak jest, kiedy ktoś nagle zmienia sobie plany - westchnęła, powracając wzrokiem do swojego datapadu. - Wasze wybory prześlijcie mi. O miejscu do spania więcej powie wam pewnie Dione, powinna być w kokpicie z Vilmayą. Kapitan Sanghi gdzieś się tu kręci i wszystko sprawdza, pewnie będzie więcej wiedział na temat czasu wylotu i tego pieprzonego pojazdu naziemnego, możecie go o to ode mnie spytać - fuknęła sfrustrowana, odgarniając wydostające się z kucyka kosmyki blond włosów, opadających jej na twarz gdy pochylała głowę pogrążając się w lekturze. - Beldias będzie pewnie chciał z wami pogadać odnośnie czasu uruchomienia wszczepek, ale o to też musicie spytać Dione. Jesteśmy pierwszą grupą, już przez to przeszliśmy. W razie czego znajdziecie go w centrum medycznym, tak jak Calderę. Zemke za to się gdzieś tu kręciła, wciąż ją czuję. Pewnie kontroluje przenoszenie jej rzeczy, zebrała ze sobą co najmniej dwa razy więcej niż wynosił limit.
Łatwo było zauważyć zwrot wciąż ją czuję w słowach Rosette, lecz ona wydawała się nie zwracać na to uwagi. Wyraźnie zakończyła ten temat, pozostawiając im wolną wolę. Oraz informacje na omni-kluczach.
Wyposażenie dla załogi Endeavour, zlecenie nr. 183/A17-X2
- Część dostępna do wyboru dla każdego członka załogi:
Opancerzenie:
Zestawy pancerza HAHNE-KEDAR x2, RADA SERRICE x2, ROSENKOV MATERIALS x1, KASSA FABRICATION x2, ARIAKE TECHNOLOGIES x1. Hełmy Interfejs Strażnika (x1), Wizjer "Archon" (x1), Wizjer "Umbra" (x1), Wizjer Pamięciowy (x2), Kaptur Zwiadowczy (x1).
Uzbrojenie:
Pistolety ciężkie i maszynowe: M-5 Falanga (x2), M-9 Grom (x1), M-6 Kat (x1), Akolita (x1).
Karabiny szturmowe: M-15 Windykator (x2), M-76 Zjawa (x1), M-96 Motyka (x1), Napastnik (x1).
Strzelby: M-22 Patroszyciel (x2), AT-12 Najeźdźca (x1), Adept (x1), Wyrzutnia Kolców Graal (x1).
Karabiny snajperskie: M-29 Siekacz (x2), M-90 Indra (x1), Wyrzutnia harpunów "Kishock" (x1).
Przypominamy, iż wyposażenie nie wchodzi w skład wynagrodzenia za wykonanie zadania.