survive
173
MIANOTank
DATA UR.nieznana
MIEJSCE UR.Illium
RASAKroganin
PŁEĆMężczyzna
OBYWATELSTWABrak
SPECJALIZACJASzturmowiec
PRZYNALEŻNOŚĆSpołeczność Galaktyczna
ZAWÓDbrak
"puk, puk" - głuche stukanie w polimerową taflę było pierwszymi dźwiękami jakie w życiu usłyszał. -Jak myślisz te zwierzęta są świadome? - to były pierwsze usłyszane przez niego słowa, choć kiedy zostały wypowiedziane były dla niego tylko dźwiękami takimi samymi jak pukanie. Nie zrozumiał ich, ale je zapamiętał. -Gdyby był świadomy, to już byś nie żył - odpowiedział jakiś przyjemniejszy głos. -Przecież nie byłby wstanie się wydostać. -Myślisz, że trochę rurek, kabli i polimerowa szybka zatrzymałaby ważącego prawie 1000 funtów Kroganina? Rozwaliłby ten zbiorniczek, wyrwał cały sprzęt razem z połową ściany, po czym rozsmarowałby nas na przeciwległej ścianie przy okazji ją też rozwalając. Nawet by się przy tym nie zasapał. -Powinno to być lepiej zabezpieczone - mruknął mężczyzna. -Nie martw się, chciałam cię tylko nastraszyć. Monitorujmy ich mózgi, wszyscy grzecznie śpią. Kobieta myliła się. Kroganin nie spał, mimo iż fale mózgowe na to wskazywały. Środki chemiczne ściągały go do czarnej otchłani zapomnienia, gdzie straciłby kontakt z otaczającym go światem. Jednak coś innego ciągnęło go ku powierzchni. Energia wypełniająca każdą komórkę jego ciała dodawała mu sił i powstrzymywała przed całkowitą utratę świadomości. Okres jaki przebywał w tym półśnie był mu nieznany. Tygodnie? Miesiące? Lata? Na pewno był to długi okres, bo z czasem zaczął rozumieć znaczenie wypowiadanych słów. Był też wstanie lekko uchylić powieki. Zrobił to jednak dopiero wtedy, kiedy miał pewność, że nikt go nie obserwuje. Wtedy pośród ciemności, kiedy nie było w pobliżu żadnej innej istoty pierwszy raz zobaczył swoją twarz. Nie znał takich pojęć jak ładna czy brzydka. Wiedział, że jest jego. Chciał obejrzeć resztę swojego ciała, ale nie potrafił się poruszyć. Jakiś czas później, trudno określić jaki, bo nie znał przecież takich pojęć jak dni czy miesiące, mógł zobaczyć jak wygląda reszta jego ciała. Co prawda nie był to on, a inny przedstawiciel jego gatunku, ale dawało to pewien obraz tego jak on sam wygląda. -Podać środek przeciwbólowy? - spytał mężczyzna? -Nie ma potrzeby. Sam środek paraliżujący wystarczy, szkoda zasobów. Zresztą środek przeciwbólowy utrudni ocenę pracy układu nerwowego. Chwilę później usłyszał szum, bulgotanie, a na końcu syczenie i ze zbiornika obok wypadła istota o twarzy niemal identycznej jak on sam. Upadając walnęła o podłogę z taką siłą, że aż zatrzęsło się całe pomieszczenie. -Uważaj, zrobisz dziurę w podłodze, - zawołała kobieta - albo cię zgniecie i będę musiała wypełniać masę papierków. -Przepraszam. -Użyj suwnicy i daj mi go na stół. -Może lepiej byłoby go kroić gdzie indziej? Jeśli inni mają choć niewielką świadomość i zobaczą jak rozbebeszamy ich pobratymca... -Nie bądź dzieckiem, oni śpią. Zresztą, jeśli jesteś wstanie przytaszczyć te wielkie bydlęta do pomieszczenia obok to nie mam nic przeciwko. Mogę ich kroić gdziekolwiek. Całe to wydarzenie wryło mu się w pamięć z powodu tego co nastąpiło później. Widział jak jego pobratymca kroją żywcem. Widział jak rozcinają i odgarniają na boki warstwy skóry, tłuszczu i mięśni. Widział wszystkie narządy w tym bijące serca, które były wycinane z wciąż żywego, jak go nazywano, obiektu. Następnych zdarzeń nie zapamiętał. Wiedział, że prawie codziennie krojono innych. Widział to wszystko, ale nie chciał tego pamiętać. Starał się natomiast nauczyć jak najwięcej słów, żeby zrozumieć co to wszystko znaczy i jaki ma sens. -Może weźmiemy tego? - spytał mężczyzna. -Nie, ten powinien mieć zdolności biotyczne. - odparła kobieta - użyjemy go do prezentacji. Wielki biotyczny Kroganin zostanie pokonany przez naszego nadczłowieka. -Powinien być biotykiem? to znaczy, że nie wiesz czy nim jest? -Wypuść go i sprawdź, jak chcesz mieć pewność. Ja z tym poczekam aż uda nam się stworzyć nadczłowieka. -Zaczynam myśleć, że to się nigdy nie uda. - burknął mężczyzna. -Krążą plotki, że Iluzja zlecił prace nad projektem wskrzeszania ludzi. Skoro takie coś jest możliwe, to nam powinno się udać zrobić człowieka z kilkoma zapasowymi narządami jak u Krogan. -W takie plotki nie można wierzyć, wskrzeszanie ludzi? To nie możliwe, a nawet gdyby nad tym pracowali to tajemnica byłaby ścisła. -To wskrzeszanie pasuje mi do Iluzji - odparła kobieta - a domyślić się można wielu rzeczy jeśli ma się oczy i uszy otwarte, oraz jest się w hierarchii odpowiednio wysoko, tak jak ja. To zdarzenie było przed ostatnim, które wryło mu się w pamięć. Był od krok od śmierci. Gdyby go wytypowano zginąłby pokrojony na kawałki. Biotyka pierwszy raz uratowała mu życie. Pierwszy ale z pewnością nie ostatni. -Zamknąć projekt - powiedział zdecydowanym, nieznoszącym sprzeciwu głosem człowiek na hologramie. -Panie Iluzja - zaczęła kobieta - sam Pan mówił, że projekt jest niezbędny. -Ten projekt nie przynosi rezultatów - odpowiedział twardo Człowiek Iluzja. -Żniwiarze przybędą, wie Pan to tak samo dobrze jak ja. Potrzebujemy armii, armii ulepszonych ludzi. - upierała się kobieta. -To już nie jest dłużej Pani zadanie. Znalazłem lepsze rozwiązanie. Proszę zamknąć projekt, natychmiast. -A co z pozostałymi obiektami? -Zutylizować - powiedział beznamiętnie Człowiek Iluzja. -Jak? -Jak najmniejszym kosztem. Nie chcę tracić na ten nieudany projekt żadnych dodatkowych środków - powiedział, po czym zniknął. -Co robimy? - spytał mężczyzna , który kiedyś zastukał w zbiornik. -Olewamy Iluzję i kontynuujemy pracy - burknęła sarkastycznie kobieta - odłączaj wszystkie systemy z wyjątkiem usypiania. Niech te cholerne bydlęta zdychają z głodu. Tylko się nie pomyl, jak wyłączysz utrzymywanie ich w śpiączce to ochrona będzie miała pełne ręce roboty. -Może gdybyśmy używali normalnych Krogan, a nie tych hodowanych i szprycowanych dziadostwem, żeby szybciej dorastali - nie dawał za wygraną mężczyzna. -Rozumiem, że zaprosisz tutaj jakiegoś, żeby dał się pokroić. -No nie, ale gdyby zdobyć parę trupów... -Widziałeś kiedyś martwego Kroganina? Zwykle niewiele z nich zostaje. Żeby zabić te bydlęta trzeba je mocno uszkodzić. Zresztą to nie tu leży problem. Kroganie to tylko wzór. Problem leży w ludziach. Nie są stworzeni do posiadania dodatkowych narządów. -No ale... -Przestań myśleć, bo się do tego nie nadajesz - warknęła rozzłoszczona kobieta i wyszła. Dalej nic już nie pamiętał. Był za to świadomy, że umiera. Umiera powoli. Czuł ból i energię uciekającą każdym skrawkiem ciała. Zaczęło się robić zimno. Nie lodowato, ale z pewnością dużo chłodniej niż dotychczas. Upadając uderzył głową w podłogę. Przywróciło mu to częściowo świadomość, ale nie potrafił się ruszyć. -Jesteś ostatni wielkoludzie. Największy na koniec. Ale nie ważne duży czy mały. Omni ostrze w kark załatwia wszystkich tak samo. - powiedział mężczyzna. -Użyłbyś lepiej broni. - stwierdziła kobieta. -Żartujesz? Dzięki temu będę mógł opowiadać panienkom w barze, że omni ostrzem zabiłem Kroganina i to nie jednego. -I myślisz, że jakaś ci uwierzy? - prychnęła - za jakie grzechy przydzielili mi takiego tępego asystenta? -W sumie masz rację. Zabiorę sobie łeb tego wielkiego do domu. Wiesz, jako dowód, że zabijałem Krogan. -A bierz sobie, będzie mniej ścierwa do palenia. -No wielki, pora pożegnać się z łepetyną, powiedz papa. - oznajmił wesoło mężczyzna. "Więc teraz zginę? Zginę jak jak ci wszyscy przede mną? Ale czym jest śmierć? Ja nie wiem nawet czym jest życie. Nie wiem czym jest życie, ale chce wiedzieć. A ponad wszystko nie pozwolę, żeby ta mała, słaba istota mnie zabiła! Jeśli mam zginąć niech zginę z ręki kogoś silnego. Nie w ten sposób!" Krogańskie geny i wola przeżycia wzięły górę. Poczuł znów energię, która na początku wypełniała jego ciało i nie pozwoliła stracić świadomości. Wypełniła jego ciało mocniej niż kiedykolwiek przedtem. -O kurwa, on nie śpi, widzę biotyczną poświatę - powiedział przerażonym głosem mężczyzna. -Zabij!!! - wrzasnęła kobieta i rzuciła się w kierunku drzwi. Wrzask wyrwał mężczyznę z paraliżu wywołanego strachem. Zadał cios, ale było już za późno. Kroganin chwycił jego rękę w żelazny uścisk. Podniósł się powoli i niezdarnie. Prawie nie miał mięśni i nigdy w życiu nie chodził, ale biotyka pomogła mu wstać. -Pa Pa - powiedział powoli, chrapliwym, ledwo zrozumiałym głosem, były to pierwsze dźwięki jakie w życiu wydał. Następnie wbił mężczyźnie jego własne omni ostrze w podbródek tak, że wyszło na czubku czaszki. Puścił trupa na podłogę i wykonał szarżę biotyczną w kierunku kobiety. Była to szarża instynktowna, nie mogąca się równać nawet ze zwykłą szarżą sprawnego, dorosłego Kroganina. Na niską i szczupłą kobietę bez żadnego pancerza jednak wystarczyła. Żebra ściśnięte między ścianą, a Kroganinem pękły i powbijały się w płuca. Kobieta konała jeszcze kilka godzin krztusząc się własną krwią i coraz usilniej starając się złapać oddech, mimo że każde zaczerpnięcie powietrza sprawiało wielki ból. Tymczasem Kroganin osunął się na ziemię. Zryw dzięki któremu przeżył bardzo go wyczerpał. Głodował od bardzo dawna przez co nie miał sił. Nigdy też nie chodził, więc sprawiało mu to trudności, jeśli nie pomagał sobie biotyką. Po raz ostatni skierował wzrok na przedmiot z którego wyszedł. Duży, podłużny zbiornik. Na pierwszy rzut oka wydawał się taki sam jak inne, ale nie był taki. Był wyjątkowy. Nie dlatego, że był to JEGO zbiornik, ale dlatego że był nieco większy i biały, a nie szary jak cała reszta. Spojrzał niżej i zobaczył na dole zbiornika napis "TANK". Żaden inny nie miał takiego napisu. "Czy to znaczy że jestem wyjątkowy? Czy TANK to ja? Czy to nazwa czegoś innego?" Zaczął robić się senny. Ciemna czeluść, która próbowała go wciągnąć u zarania jego świadomości wróciła silniejsza niż kiedykolwiek. "Nie, nie mogę teraz się poddać muszę iść! Tylko dokąd? Wiem, że tam dalej coś jest, istoty które zabiłem mówiły o tym. Ale co tam jest? Gdzie mam iść i po co? Co mam robić?" Znów zaczął tracić świadomość. "Muszę żyć! Muszę iść jak najdalej stąd. Nie ważne gdzie byle dalej." Uniósł się powoli podpierając ręką. Z ręki wypadła mu biało-żółta naszywka. "Musiałem to zerwać z niego" - pomyślał patrząc na trupa pierwszej osoby jaką zabił - "Wezmę to, może się przyda" - dodał i wstał niezdarnie. Napotkał jednak pierwszą przeszkodę. Zamknięte pancerne drzwi. Był zamknięty w pomieszczeniu ze zbiornikami, a w nim nie było żadnych narzędzi, ani nawet przedmiotów. Zamykając projekt wyniesiono wszystko poza zbiornikami. Umierająca kobieta zaczęła charczeć co przykuło jego uwagę. Nie mogła się ruszyć, ale wbijała wzrok w panel z przyciskami. Kroganin nacisnął największy z nich. Drzwi się otworzyły. W nowym pomieszczeniu znalazł trochę jedzenia i dzbanek z jakąś czarną okropną cieczą. Wypił jednak cały. Czuł, że ten dziwny płyn działa bardzo pobudzająco i pomoże mu przeżyć. W ostatnim pomieszczeniu znalazł biały Krogański pancerz wraz z generatorem tarcz. Był to jedyny pasujący na Kroganina strój więc go ubrał. Jedyne istoty jakie widział w życiu nie były nagie więc uznał, że i on nie powinien. Wziął też omni klucz w którym było omni ostrze i 20 000 kredytów. Na koniec wszedł do windy i zaczął walić we wszystkie przyciski. Winda ruszyła i po kilku sekundach wyjechała na powierzchnię. Drzwi się otworzyły i Kroganin pierwszy raz w życiu mógł odetchnąć świeżym powietrzem. Zakręciło mu się w głowie i musiał uklęknąć. Po kilku głębokich wdechach uniósł głowę i zobaczył w oddali wiele budowli. Były to wieżowce Nos Astra. Choć wtedy jeszcze tego nie wiedział. |