Widmo obserwował syczącego z bólu faceta bez większego przejęcia, czekając aż dojdzie do siebie. Analizował jego słowa, próbując dobrać pod rysopis i imię kobiety cokolwiek co wiedział wcześniej, ale na chwilę obecną były to puste próby.
Blond sucz z tatuażami oznaczała, że Gemma nie była asari, jak wcześniej podejrzewał, a człowiekiem - jak Lance. Znalezienie jej na Lirii powinno być prostsze, szczególnie że dysponował również nazwą klubu.
Prostsze nie oznaczało jednak "proste".
Mruknął do własnych myśli, gdy złodziej opisał pobieżnie przebieg uprowadzenia okrętu. Zgadzało się to z tym do czego sam doszedł na podstawie uszkodzonych nagrań oraz domysłów, ale zawierało dodatkową informację o przekupstwach. Wyglądało na to, że concierge nie była jedyna, a przekupstw było więcej. Ciężko było jednak przyjąć do wiadomości, że kobietą kierowało z grubsza to samo co facetem leżącym pod ścianą - pieniądze. Widać kredyty napędzały nie tylko życie w Nos Astrze.
Informacje, jakkolwiek skąpe, zawierały jednak nowy ślad. Zielone tęczówki Widma zderzyły się z błękitnymi Lance'a, gdy przez kilka sekund świdrowali się spojrzeniem. Wyglądało jednak na to, że mężczyzna rzeczywiście nie wie nic więcej, więc turianin w końcu skinął oszczędnie głową.
-
Dzięki.
A potem uniósł karabin i pociągnął za spust, rozwalając mu drugie kolano.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Gdy wrzask faceta ponownie poniósł się ponad dachami, Widmo bez słowa przeszedł do jego pistoletu leżącego na ziemi i podniósł go, przypinając do boku. Obrzucił spojrzeniem okoliczne apartamentowce oraz taksówkę, czekającą nad budynkiem tego oznaczonego literą "C" i aktywował swój omni-klucz, bez pośpiechu wysyłając wiadomość do porucznik Jessy oraz porucznik Talvos, ignorując jęki Lance'a za plecami.
Wasz sprawca czeka na dachu apartamentowca D w dzielnicy Reone. Potrzebuje pomocy medycznej. Pilnej, jeżeli macie mieć z niego jeszcze jakiś użytek.
- Widmo Viyo
Dwieście tysięcy kredytów było jak znalazł na operację dwóch kolan oraz wynajęcie odpowiednio uzdolnionego adwokata, zakładając że Lance dożyje do tego czasu. W sercu Viyo nie było jednak współczucia dla chciwego mężczyzny pod którym powiększała się plama czerwieni.
-
Nie spodobała mi się twoja cena - rzucił przez ramię, dezaktywując swoje omni i przeładowując karabin nowym pochłaniaczem. Ruszył powoli w stronę krawędzi dachu, po czym przeskoczył z powrotem na sąsiedni budynek, korzystając z niewielkiej przestrzeni między nimi. Zbliżył się do lewitującej taksówki, którą zamówił Lance i upewnił się, że rzeczywiście jest pusta, a także przeskanował ją w poszukiwaniu niespodzianek, które mogły czekać na mężczyznę w środku. Jak miniaturowe ładunki wybuchowe, którymi została uraczona Nivos. Dopiero wtedy odesłał ją z powrotem, decydując się na przywołanie z powrotem tej, którą sam tu przyleciał.
-
Ets, możesz mi znaleźć wszystko na temat klubu Phobia? I kogoś kto pasuje do opisu złożonego przez Lance'a - poprosił przez komunikator, czekając aż jego prom wyląduje na miejscu tego wezwanego przez człowieka. Założył karabin z powrotem na plecy i zacisnął oraz rozprostował palce dłoni; adrenalina nie mogła się zdecydować czy opaść z jego ciała czy wręcz przeciwnie, tworząc niestabilną mieszankę z ostatnimi przeżyciami.