Przyklejona do osłony, nie zwracała specjalnej uwagi na iście festynową oprawę rozgrywek. Niby wiedziała, że są tu dla uciechy tłumów, ale jednak... Cały ten szum był odrobinę niekomfortowy i zwyczajnie stresujący. Jaana nie lubiła być
aż tak w centrum uwagi. Nie pragnęła sławy i chwały, przynajmniej nie w takim kształcie.
Trzeba się było zastanowić nad tym wcześniej, burknęła na siebie w myślach i odetchnęła głęboko. Rzeczywiście, teraz nie był dobry czas na rozważanie co by było gdyby.
Jak się szybko okazało, w drużynie była ich... Dwójka. Jaana zmarszczyła brwi lekko, spoglądając na swego towarzysza. Kawał chłopa, nie ma co, ale była niemal pewna, że rozgrywki miały odbyć się w zespołach trzyosobowych. Czyżby ich brakujący towarzysz broni poddał się jeszcze przed wejściem na arenę? Zrezygnował zanim rozgrywki tak naprawdę się rozpoczęły? Ritavuori westchnęła bezgłośnie. No trudno. Może być i we dwójkę.
Gdy na arenę wkroczyli przeciwnicy, wreszcie miała na czym się skupić. Pojawienie się oponentów od razu naprowadziło jej umysł na dużo mniej skomplikowane - niemal prymitywnie proste - tory myślenia.
Zabij i nie daj się zabić. Oczywiście, w tym przypadku nie tak dosłownie, ale... Chciała wygrać. Tak po prostu.
Kusiło ją na rozegranie wszystkiego tak, jak zawsze - szybka szarża i równie prędkie szlachtowanie przeciwników w walce wręcz. Gdyby mieli do czynienia tylko i wyłącznie z lekkimi mechami, pewnie dokładnie to by zrobiła. Na widok Atlasa zawahała się jednak. To był duży kaliber.
Bardzo duży. Oczywiście, mogła na niego zaszarżować, jednym biotycznym susem śmignąć nad rzeką lawy i spróbować swych sił na krótkim dystansie, czy jednak byłoby to najlepsze rozwiązanie? Nie. Chyba nie. A przynajmniej - nie na początku.
Kątem oka zerknęła jeszcze na usadowionego na balkonie towarzysza, ostatecznie jednak nic nie mówiąc, nie wołając. Mężczyzna był wyraźnie doświadczony w walce -
przedstawiciel firmy z prywatnego sektora bezpieczeństwa, tak? - więc na pewno wiedział, co robić. Co więcej, tak naprawdę, dopóki ona sama nie pokaże mu, że też
wie, mógł nawet nie chcieć jej słuchać. Ostatecznie była nastolatką. Łatwo byłoby pomyśleć, że trafiła na arenę wyłącznie dla rozrywki, za hajs tatusia - nie? No właśnie. Jaana sama o sobie na pewno by tak pomyślała, gdyby, co jasne, nie wiedziała że jest zupełnie inaczej. Gdyby nie była sobą, no.
Inną kwestią było, że nie miała pojęcia jak
inteligentne są te mechy i kto siedzi w kabinie Atlasa. Po co mieli ułatwiać przeciwnikom walkę, krzycząc co zamierzają robić? Nie, to nie byłoby mądre. Musieli się dogadać, ale... No, lepiej. Profesjonalniej. Bez słów. Jak wojownik z wojownikiem.
Ostatecznie Ritavuori podjęła decyzję - i była niemal pewna, że jej towarzysz podjął taką samą. Najpierw drobnica, potem wielkie bydlę. W inny sposób nie miało to sensu.
Dając sobie tymczasowo z biotyką - i w zasadzie z jakimikolwiek specjalnymi umiejętnościami - Jaana poprawiła ułożenie dłoni na dobytym parę chwil temu
Paladynie i, wyłaniając się z zza osłony tylko na tyle, ile było potrzeba by oddać
trzy kolejne strzały, posłała pociski w jednego z lekkich mechów. Nie miała pojęcia, z czym mają do czynienia, więc pierwszy atak był też próbą wysondowania, z jak zaawansowaną technologią przyszło im się mierzyć.
Wyświetl wiadomość pozafabularną3x strzał z Paladyna = 3 * 4 PA = 12 PA
Wszystkie strzały w mecha nr 3, chyba że padnie wcześniej - to wtedy np. trzeci strzał w mecha nr 2. Na mapce się nie ruszam.