Wyświetl wiadomość pozafabularną
Powykrzywiane pośmiertnie ciała Zbieraczy na pewno będą idealnie komponować się z przypadkowymi zdjęciami słodkich zwierząt, dziwnych dań i selfie, które mogli popełniać najemnicy. Były jednak dowodem, być może i nawet przechwałką, że walczyli i zwyciężyli z nimi, chociaż chyba nikt nie miał złudzeń, że to nie była ich ostatnia walka... a przynajmniej do czasu. Tak czy siak, zwłoki insektoidów same w sobie były ciekawym przedmiotem badań, tym bardziej, jeżeli w jakiś sposób ewoluowali – a przynajmniej dostosowali się do technologii swoich ofiar. Zabranie generatora tarcz, co próbował zrobić Striker, okazało się być nieco trudniejsze, niż w przypadku zwykłej wersji. Ta, przystosowana do biologicznej struktury Zbieracza, musiała wręcz zostać oderwana, prawdopodobnie będąc w tym momencie doszczętnie zepsutą, nawet jeśli i tak żadne z nich nie miało szans tego przetestować na sobie.
—
Kurwa odezwał się tylko głos Soziki, gdy salarianka zorientowała się chyba, że jej towarzysze na ziemi nie odpowiedzieli. Tymczasem oni sami, zostawiając za sobą pobojowisko na magazynie, wyszli na zewnątrz, by ruszyć w końcu do kopalni, gdzie według ich podejrzeń Shia oraz mieszkańcy kolonii mogli być przetrzymywani. Wchodząc do wcześniej upatrzonej ciężarówki, Isha i Charles widzieli, jak Merkury zawraca z obranego poza teren miasteczka kursu w stronę miasta – lecz nie do nich, a do blednącego światła rozpryskującego się po ciemniejącym nieboskłonie, którego źródło znajdowało się po drugiej stronie. Podlatując, w ostatniej chwili Merkury wykonał dosyć gwałtowny zakręt, który skończyłby się wylądowaniem na ścianie, jeżeli tylko któreś z nich zostałoby na pokładzie. Źródło tak ostrej reakcji szybko się ujawniło, gdy kolejny, nieco inny błysk pojawił się na niebie – o ile pierwszy z nich był pozostałością po flarze, tak drugi strzałem.
Merkury musiał się wycofać z miasta, gdy coś, co prawdopodobnie było innym statkiem śmignęło ponad ich głowami zbyt szybko, by zorientować się, co to za jednostka. Flara, którą ktoś wystrzelił, bledła coraz bardziej, gdy dwa statki zniknęły za horyzontem, ale ciągle sygnalizowała, że gdzieś po drugiej stronie miasta, ktoś ją wystrzelił. Z tym widokiem przed sobą, Striker za kierownicą uruchomił pojazd i ruszył przez otwartą bramę, wybierając skręt w stronę miasta, nie kolonii, jak symbolizowały turiańskie znaki przed nimi.
Między portem a bezpośrednimi zabudowaniami był kilometr czy dwa niezabudowanej przestrzeni i pustej drogi. Gdzieś tylko na całkowitym uboczu mignął im inny, osobowy pojazd wyglądający, jakby z wielką prędkością uderzył w barierki. Leżące częściowo na masce ciało kierowcy tępo patrzyło w ich stronę, gdy przejeżdżali obok. W tym czasie Merkury zdążył zniknąć wraz z jego prześladowcą, a nawet jeśli Isha czy Striker postanowili wywołać Sozikę do komunikacji, nie odzywała się. Asari musiała więc jedynie modlić się do bogini, żeby Skax i Fulvinia jej nie zabili, jeśli wróci z porządnie poobijanym okrętem.
Miasto też było puste – martwe, z kolejnymi turiańskimi ciałami mijanymi po drodze. Wszyscy w ubraniach cywilnych byli rozstrzelani i pozostawieni na ulicach tam, gdzie stali; część z jakimiś pakunkami rozsypanymi po chodniku. Część szyb w domach i lokalach użytkowych była powybijana głównie przez impakt uderzenia pocisku. Aby dostać się do przybliżonej lokalizacji wystrzelonej flary, Charlie musiał chwilowo manewrować, bowiem gdzieniegdzie pozostawiane były środku transportu, uniemożliwiając przejazd ciężarówce, której trasa normalnie nie przebiegała wąskimi uliczkami.
W końcu jednak udało im się dotrzeć na drugą stronę, nie spotykając po drodze żywej duszy, tylko ciała. Tych pomiędzy budynkami mieszkalnymi było mniej – ślady krwi ciągnęły się i tak, ale wyglądało to, jakby ktoś ich pozabierał z drogi. Dopiero będąc przy jednym z kilku budynków, dojechali do miejsca wystrzału. Budowla najwyraźniej służyła w normalnych warunkach za swoiste centrum kultury dla dzieci i na pewno niewielkiej, górniczej społeczności. Dwupiętrowy kloc wyglądał na opuszczony, ale gasząc silniki, oboje zauważyli w oknach na piętrach przemieszczające się sylwetki. Niewiele później w drzwiach wejściowych czworo opancerzonych ewidentnie nie-Zbieraczy wypadło z karabinami na wierzchu, zbliżając się ostrożnie do ich samochodu. Przyglądając się emblematom, Striker i D'veve zauważyli, że na piersi mają wymalowany symbol SST, dosyć popularny ostatnio na samej Omedze i okolicy.
Widząc, że żadne z nich również nie jest chyba wrogiem, jedna z istot w hełmie dała sygnał reszcie, by opuścić lekko broń. —
Jesteście z któregoś ze statków, które przyleciały po puszczeniu sygnału SOS? Zidentyfikujcie się — rzucił dowódca trudnym do zidentyfikowania głosem. Jeśli ani Charlie, ani Isha nie wykazywali agresywnych zachowań, popędzającym gestem zaproszono ich do prędkiego przejścia do środka.